Jeśli w przyszłym roku dług publiczny przekroczy 55 proc. PKB, to dwa lata później wzrosną podatki albo spadną wydatki. Oszczędności trzeba będzie szukać akurat w roku, w którym organizujemy piłkarskie mistrzostwa Europy. Procedura ostrożnościowa może zaszkodzić dynamice wzrostu gospodarczego - uważa Gazeta Prawna.
Przyszłoroczny problem z długiem publicznym uderzy rykoszetem w budżet na rok 2012. Dlaczego dopiero wtedy? To wynika z cyklu przedstawiania informacji na temat deficytu sektora finansów publicznych i poziomu zadłużenia. Dane za rok 2010 będą dostępne dopiero wiosną 2011 roku. Stąd obostrzenia będą dotyczyć roku 2012.
Gdyby dług finansów publicznych przekroczył poziom 55 proc. PKB, rząd musiałby wprowadzić program sanacyjny, którego celem byłoby zmniejszenie wielkości zadłużenia w relacji do produktu krajowego brutto. Głównym założeniem tego programu musiałoby być ustalenie odpowiednio niskiego deficytu budżetowego.
Premier Donald Tusk zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że rząd zrobi wszystko, aby utrzymać dług w ryzach. Analitycy wskazują jednak na duże ryzyko niepowodzenia tego planu. Bo sam premier już zapowiedział, że przyszłoroczny deficyt budżetowy będzie większy niż 27 mld zł zaplanowane na ten rok. A główną strategią rządu, by uniknąć drastycznego wzrostu długu, jest finansowanie deficytu masową prywatyzacją. Tymczasem wpływy z prywatyzacji w ostatnich latach na ogół były niższe od planowanych - zauważa Gazeta Prawna
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.