Dzisiejsze problemy finansowe, z którymi nie radzi sobie Hiszpania są w znacznej mierze wynikiem wielu niepotrzebnych inwestycji, które realizowano w latach 90. i jeszcze przed kilku laty. Okazuje się, że wybudowano wiele niepotrzebnych osiedli mieszkaniowych, nierentowne i wręcz zbędne lotniska oraz drogi, na które Hiszpanów obecnie nie stać. Jako przykład nierentownych dróg można podać R-3 i R-5 - prognozowano, że dziennie będzie z nich korzystać około 35 tys. samochodów. Tymczasem jest to tylko około 10 tys. Z połączenia autostradowego pomiędzy Toledo a Madrytem korzysta jedynie 11% użytkowników w stosunku do prognoz. Ruch wszystkimi drogami w rejonie Madrytu wynosi mniej niż 40% zakładanego ruchu.

Łączna długość hiszpańskiej sieci autostrad i dróg szybkiego ruchu to około 15 tys. km. Z tego ponad 3300 km to drogi płatne. Na razie rząd Hiszpanii nie wie, jak poradzić sobie z tym problemem. „Albo pozwoli upaść niewypłacalnym operatorom, nie przedłuży im koncesji i wszystkie drogi będą bezpłatne. Państwo nie ma bowiem pieniędzy na ich wykup (...). Druga możliwość to wprowadzenie opłat na wszystkich autostradach i drogach szybkiego ruchu. Budżet państwa mógłby na tym zarobić 14 mld EUR rocznie. Jednak w czasie kryzysu, gdy 25% Hiszpanów jest bez pracy, mogłoby to wywołać bunt społeczny" - podaje wyborcza.biz.