Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad nie zgadza się na dodatkowe koszty społeczne wynikające z przedłużania czasu realizacji kontraktu za sprawą opieszałości wykonawcy lub z konieczności wyłonienia nowego wykonawcy i wydłużenia cyklu realizacji inwestycji – podaje GDDKiA w komunikacie. Według Dyrekcji oceną rzetelności powinna zajmować się niezależna instytucja, monitorująca nie tylko kontrakty realizowane dla GDDKiA, ale także dla innych inwestorów publicznych. Transparentny model oceny wykonawców miałby być korzystny dla wszystkich stron procesu inwestycyjnego. Nowy system ma uwzględniać kwestię prawidłowości i terminowości rozliczeń między wykonawcami a podwykonawcami robót budowlanych, usług i dostaw.

Jak podkreśla GDDKiA, wprowadzenie systemu certyfikacji to odpowiedź na potrzebę rynku zamówień publicznych, zgłaszaną zarówno przez wykonawców jak i przez zamawiających. Ważne jednak jest, by nie oznaczał on dodatkowej biurokracji, ale wręcz usprawinienie procedur. 

Jakość pracy wykonawców podlega ocenie w wielu krajach Europy; przyczynia się to do wzrostu rzetelności, profesjonalizmu i jakości wykonanych prac. Dlatego Dyrekcja, jako jeden z największych inwestorów publicznych, chciałaby wypracowania własnego modelu certyfikacji w Polsce.

Odpowiednio płynny postęp prac i prawidłowa realizacja kontraktów to baza wszystkich decyzji podejmowanych przez GDDKiA, zdefiniowana na skuteczną realizację powierzonych zadań inwestycyjnych. Przy podejmowaniu wszystkich decyzji, również tych trudnych i niepopularnych, kierujemy się odpowiedzialnością za realizowane projekty drogowe, jak i finanse publiczne – tłumaczy GDDKiA. Odstępowanie od umów jest ostatecznością i dzieje się tak wyłącznie, gdy wykonawcy nie pozostawiają nam wyboru – przez podejmowane działania lub, częściej, zaniechania.

Nowe certyfikaty miałyby pomóc ograniczyć takie sytuacje do minimum lub całkowicie je wyeliminować, wprowadzając nowe i skuteczne rozwiązania.

Kto będzie mógł otrzymać certyfikat?

Generalna Dyrekcja chce w ten sposób wyróżniać firmy, które rzetelnie wywiązują się z zobowiązań kontraktowych, w tym z rozpisanego harmonogramu, zatrudniają fachowców i dysponują odpowiednim, nowoczesnym parkiem maszynowym. Ważne jest też udokumentowane zaplecze finansowe, bez zaległości podatkowych lub wobec innych podmiotów.

Rodzaje certyfikatów

Koncepcja modelu certyfikacji w Polsce mogłaby opierać się na dwóch certyfikatach.

Pierwszy miałby dopuszczać podmiot do udziału w przetargach publicznych. Za jego przyznawanie mógłby być zewnętrzny i niezależny podmiot, który na bieżąco analizowałby kondycję firm budowlanych, ich sytuację finansową, kwestie kadrowe i sprzętowe. Certyfikacja odbywałaby się na podstawie analiz i stałego monitoringu kontraktów realizowanych przez daną firmę, a przyznawany certyfikat byłby niejako dopuszczeniem podmiotu do rynku zamówień publicznych.

Byłaby to alternatywa dla konieczności wykazania, iż nie zachodzą względem firmy ubiegającej się o kontrakt przesłanki wykluczenia z postępowania o udzielenie zamówienia (np. brak zaległości podatkowych, brak prawomocnego skazania za określone przestępstwa) oraz że firma spełnia warunki udziału w postępowaniu. Przygotowywanie każdorazowo takiej dokumentacji jest czasochłonne, generuje dodatkowe koszty oraz obarczone jest ryzykiem popełnienia błędu. Certyfikat mógłby ten problematyczny proces zastąpić.

Drugi z certyfikatów zaświadczałby o rzetelności wykonawcy, monitorowanej na bieżąco. Potencjalnie za taki certyfikat firma w postępowaniu przetargowym mogłaby uzyskać dodatkowe punkty podczas oceny oferty (kryterium pozacenowe).

Przede wszystkim jednak pod uwagę brane byłyby również terminowe rozliczenia wykonawców z podwykonawcami robót budowlanych, usług i dostaw. To niezwykle istotne z punktu widzenia stabilności rynku budowlanego – zaznacza GDDKiA. W sytuacji realizacji kontraktu niezgodnie z umową, czy też konieczności rozwiązania kontraktu z winy wykonawcy, inwestor mógłby skierować wniosek o ponowną weryfikację wykonawcy do jednostki certyfikującej. Ta z kolei, po analizie stanu faktycznego realizacji zadania, mogłaby zawiesić certyfikat lub wpisać wykonawcę na listę nierzetelnych podmiotów.

Wpis na listę wiązałby się z nałożeniem karencji na taki podmiot i ograniczeniem dostępu do kolejnych przetargów w określonym czasie, w zależności od przewinienia np. od 3 miesięcy do 3 lat. W przypadku podmiotów, które nie posiadają certyfikatu przyznanego za rzetelną i profesjonalną realizację kontraktu, następowałoby jedynie wpisanie na tzw. czarną listę.

Jesteśmy przekonani, że to kolejny krok do optymalizacji i udoskonalenia całego procesu realizacji i przygotowania inwestycji w Polsce, nie tylko tych drogowych – konkluduje GDDKiA.

Przeczytaj także: S7 Lubień–Naprawa: podwykonawcy bez pieniędzy. GDDKiA rekompensuje straty