O uwolnienie cen zabiega Platforma Obywatelska, która liczy na wzrost konkurencyjności na rynku i pracuje nad rozwiązaniami osłonowymi dla odbiorców. W pierwszym półroczu 2011 r. dojdzie do zmiany przepisów, dzięki którym będzie możliwe uwolnienie cen. Resort gospodarki zakłada, że w tym czasie wejdzie w życie tzw. system ochrony odbiorcy wrażliwego, czyli przystępne opłaty dla najbiedniejszych klientów.

Zdaniem PO zmiany w przepisach i nowe ustawy o ochronie odbiorców wrażliwych powinny nastąpić jak najszybciej, najlepiej do połowy roku, aby zdążyć przed przedwyborczą gorączką. Natomiast Prezes Urzędu Regulacji Energetyki nie chce rozmawiać o terminie, w którym uwolnienie cen będzie możliwe. Do niego należy ostateczna decyzja o uwolnieniu cen. W przeciwieństwie do poprzedniego szefa URE obecny uważa, że ceny energii dla odbiorców w gospodarstwach domowych powinny być wolne. Jeśli do tego dojdzie, przeciętny Kowalski sam będzie mógł wybrać sprzedawcę energii. Jednak nie ma on zbyt dużego wyboru, ponieważ na rynku działają cztery duże skonsolidowane grupy, a być może niedługo tylko trzy - gdy PGE przejmie gdańską Energę. Ponadto energię można kupić od niemieckiego koncernu RWE (ale tylko w Warszawie) oraz szwedzkiego Vattenfall (na Górnym Śląsku).

Z pewnością najbardziej na uwolnieniu cen energii zależy branży. Sprzedawcy energii starają się w URE o możliwość podwyższenia cen, ale szef URE zgadza się na znacznie mniej. Tak samo było i w tym roku, kiedy sprzedawcy domagali się wzrostu cen na ten rok o 13-20%, a dostały zgodę na 4-7%. Jeżeli dojdzie do uwolnienia cen, nastąpi podwyżka cen nawet o 10%. Koszty zużycia energii stanowią około połowę rachunku przeciętnej rodziny, więc w sumie opłata wzrosłaby o ok. 5%.