M.J.:  Choć polskie bezpieczeństwo energetyczne dalej opiera się na węglu, eksperci niezmiennie próbują nawoływać do przejścia na energię ze źródeł odnawialnych. Ma być różnorodnie, a co nierzadko najważniejsze – taniej. Czy na tym najniższym szczeblu, w gminach, podejmowane są działania w tym kierunku?

T.F.: Termomodernizacja budynków, likwidacja niskiej emisji, ocena zasobów: to cały czas się dzieje, nie zaczynamy od zera. To nie jest tak, że gminy nie wiedzą, co posiadają – m.in. w ramach przygotowywania dokumentów strategicznych (np. programów gospodarki niskoemisyjnej, planów zagospodarowania, itp.) wykonuje się już pewną ocenę zasobów, czasami taka analiza jest opracowywana na potrzeby planowanych inwestycji. Wystarczy uszczegółowić te oceny. Kiedy mamy już wybrany obszar, trzeba przygotować inwestycje i ściągnąć inwestorów.

M.J.: Czy współpraca gmin z inwestorami w przypadku powinna przybrać jakąś konkretną formę?

T.F.: Nie, są różne sposoby – gmina np. może założyć spółkę celową, tak jak zakłada się spółki miejskie; można też wybrać realizację inwestycji w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego. Wiele też mogą pomóc uczelnie i jednostki naukowo-badawcze.

M.J.: W jakim tempie mogłyby takie działania postępować?

T.F.: Realizacja projektu, na początek obejmującego fragment np. gminy, począwszy od decyzji aż po wdrożenie projektu, mogłaby „zmieścić się” w jednej kadencji władz samorządowych. W ten sposób należy na tę kwestię patrzeć, na razie nie można myśleć bardziej długofalowo – samorządowcom trudno jest planować poza ich kadencję. Natomiast w ciągu pięciu lat jesteśmy w stanie przygotować kompleksowo taki projekt i wdrożyć go. Potrzebna jest zgoda władz samorządowych i, oczywiście, pieniądze ­­– ale uważam, że uzyskanie dofinansowania na taki projekt byłoby prawdopodobne.

Mam też nadzieję, że w ciągu kolejnych lat poprawi się kwestia możliwości wykorzystania wyprodukowanej energii, m.in. poprzez tzw. klastry energii. Teraz sytuacja jest taka: gmina produkuje energię, może ją wykorzystać na własne potrzeby. Co zrobić z nadwyżką? Przekazywanie energii do sieci ogólnokrajowej jest utrudnione. Spółki energetyczne dopiero zmieniają swoje podejście, widząc, że OZE i energetyka rozproszona to światowy trend. Część z nich zaczęła wspierać np. fotowoltaikę, jak na razie u odbiorców prywatnych.

M.J.: Dlaczego możliwość przekazania energii do sieci jest tak istotna?

T.F.: Kiedy możemy ją przesłać do sieci, nie musimy inwestować w jej magazynowanie. To bardzo prosty sposób, ale bardzo dobrze wspiera działanie producentów energii z OZE.


M.J.: Czy ta aktywność, zarówno ze strony gmin, jak i spółek energetycznych, systematycznie wzrasta czy też póki co jest to kropla w morzu?

T.F.: To kropla w morzu. W Polsce są w gminy, które mają np. zasoby wiatru i elektrownie wiatrowe już eksploatowane. Istnieją miejsca, gdzie wykorzystuje się już efektywnie zasoby wód geotermalnych. Kiedy do tego dokładane są działania związane ze zwiększeniem efektywności energetycznej, gminy te mogą stawać się coraz bardziej niezależne energetycznie. A tak nie jest, bo są zwykle zależne od spółek energetycznych i polityki wspierania węgla jako głównego źródła energii. Bezpośrednim i odczuwalnym tego dowodem jest fatalna jakość powietrza oraz rosnące dramatycznie ceny energii

M.J.: Fakt, że Ministerstwo Energii nie zamierza wspierać energetyki wiatrowej na lądzie, zapewne nie pomoże zmienić tej sytuacji?

T.F.: To nierozsądna, polityczna decyzja. Jak można likwidować najtańszy i najbardziej efektywny sposób wytwarzania energii z OZE, w stosunku do innych źródeł odnawialnych, a tym bardziej w stosunku do źródeł węglowych? W gminie Margonin w woj. wielkopolskim znajduje się największa w Polsce farma wiatrowa, 60 wież wiatrowych o mocy sumarycznej 120 MW – wysokość rocznego dochodu, który wpływa do budżetu gminy dzięki tej farmie, to około 5 mln zł. Taka kwota, w przypadku niewielkiej gminy, jest naprawdę duża; lokalne władze już teraz zdają sobie sprawę z tego, jak wielki byłby to ubytek dla budżetu w przypadku braku takiej inwestycji. 60 generatorów energii, po 2 MW każdy, to również znacząca pozycja w bilansie energetycznym gminy i regionu.


M.J.: Czy przez takie decyzje władze samorządowe nie będą obawiały się inwestować również w inne odnawialne źródła energii?

T.F.: Oczywiście – już teraz w gminach mówi się, że teraz „zakazano wiatraków”, a za chwilę mogą zakazać budowania elektrowni słonecznych, czy innych źródeł OZE. Ja jednak wierzę w to, że ta decyzja zostanie zmieniona.

M.J.: Ale nie udało się też zmniejszyć VAT-u od mikroinstalacji odnawialnych źródeł energii zainstalowanych poza budynkiem mieszkalnym z 23 na 8%.

T.F.: Tak, niestety, mamy taki hamulec w postaci przepisów, wynikający z polityki wspierania węgla za wszelką cenę. Potrzebujemy strategicznych decyzji, które będą jasnym sygnałem tego, że odchodzimy od węgla i inwestujemy w efektywne i zeroemisyjne źródła energii.


M.J.: Czy wpisują się w to zapowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego dotyczące przejścia z węgla na gaz ziemny i budowy elektrowni atomowej?

T.F.: Energia jądrowa jest najdroższym rodzajem energii – jeśli weźmiemy pod uwagę cały cykl życia elektrowni, od projektu, budowy poprzez eksploatację, aż po utylizację. Przygotowanie takiej inwestycji jest bardzo trudne i czasochłonne. Szacowanie przez resort, iż około 2033 r. będziemy mieć już energię z elektrowni atomowej, jest moim zdaniem bardzo optymistyczne. Proces przygotowania, budowy i uruchomienia takiej elektrowni trzeba rozplanować na 15 do 20 lat – uważam, że bliżej 20 – a tymczasem nic się w tej sprawie nie dzieje, od wielu lat...

Ponadto, my potrzebujemy tej energii „na już”, brakuje jej nam. Niedługo będziemy musieli wydać 8 mld zł na zakup zagranicznej energii ze źródeł odnawialnych, aby wypełnić zobowiązania wynikające z pakietu klimatycznego.


M.J.: Czyli dopóki nie będziemy mieć własnych źródeł odnawialnych, będziemy musieli inwestować w zagraniczne OZE?

T.F.: Tak, ponieważ musimy stosować się do zapisów pakietu klimatycznego. Już nie chcę wspominać o konieczności inwestycji w sieć przesyłową, która jest w dramatycznym stanie. A wszystkie koszty modernizacji będą musieli pokryć odbiorcy końcowi.

M.J.: A jak Pan ocenia pomysł upowszechnienia gazu jako źródła energii cieplnej?

T.F.: Gaz jest niskoemisyjnym nośnikiem energii. Skoro emisja jest minimalna – gaz mógłby wspomóc w rozwiązaniu problemu jakości powietrza w Polsce, ale należy też zwrócić uwagę na bezpieczeństwo energetyczne. Nie mamy wystarczającej ilości własnych zasobów gazu, zawsze trzeba będzie go kupować. Obecnie obowiązuje jeszcze umowa z Rosją, w perspektywie mamy gaz z Norwegii, Kataru czy gaz z USA… Jaka będzie jego cena w długoterminowym kontrakcie? Powinniśmy to paliwo kupować od jednego dostawcy czy od kilku? Z kim podpisać nową umowę na kluczowe dostawy? To są trudne decyzje, ponieważ dotyczą nie tylko cen paliwa, ale też naszego bezpieczeństwa energetycznego, które kosztuje coraz więcej… Gaz niewątpliwie mógłby więc być takim przejściowym źródłem energii w czasie transformacji energetyki węglowej w zeroemisyjną.

Trzeba spojrzeć na to, jak wyglądają „miksy” energetyczne w innych krajach. Należy podjąć kroki w celu znaczącej redukcji węgla w miksie. Podstawą powinno być OZE i, w jakiejś części, na początku transformacji – gaz. Energetyka jądrowa to nie jest przyszłość – wszystkie kraje odchodzą od niej; technologie te będą coraz droższe, gdyż koszt nowych systemów bezpieczeństwa jest większy. Inwestycja tych środków w energetykę rozproszoną, opartą na OZE, byłaby dla Polski o wiele bardziej korzystna, tak samo jak obniżenie podatków. W ten sposób wesprzemy OZE, a pochodząca z niego energia będzie tańsza. Będziemy mieć energię ze swoich zasobów i uniezależnimy się energetycznie, a na tym gospodarka i mieszkańcy mogą tylko zyskać.


M.J.: Podsumowując – skoro pieniądze „czekają” m.in. w budżetach programów unijnych, czego jeszcze, oprócz dobrego prawa i inwentaryzacji zasobów, potrzebujemy, by przejść na energetykę rozproszoną?

T.F.: Bodźca. Musimy poprawić jakość powietrza, aby smog nie zabijał ­– to jest główny bodziec. Ta dramatyczna sytuacja, w której się – my, Polacy – znajdujemy, może stać się głównym powodem transformacji energetyki, której tak bardzo oczekujemy! I oby tak się stało, pomimo iż niektórzy do OZE nie są przekonani i zdecydowanie wolą węgiel. Mam nadzieję, że do odnawialnych źródeł energii się przekonają!

M.J.: Dziękuję za rozmowę.

Przeczytaj także: PGE zaprasza partnerów do budowy farm wiatrowych na Bałtyku