Przedstawiona na piątkowym posiedzeniu rządu propozycja, sprzeczna z ustawą z 2003 r., zakładającą termin 2015 r., wywołała oburzenie nie tylko Zielonych, ale także znacznej części wielopartyjnej koalicji rządowej, która zdaje sobie sprawę, jak bardzo drażliwa społecznie i politycznie jest kwestia energii nuklearnej.

55 proc. produkowanej w Belgii energii elektrycznej pochodzi z elektrowni atomowych. Zdaniem ministra, wyłączenie trzech reaktorów oznaczałoby konieczność zwiększenia produkcji energii z paliw kopalnych, co stawiałoby po znakiem zapytania planowane redukcje emisji CO2, czego wymagają unijne zobowiązania do 2020 roku.

W 10-milionowej Belgii działają dwie elektrownie atomowe, w sumie z siedmioma reaktorami: w Tihange na południu oraz w Doel na północy. Propozycja ministra dotyczy reaktorów Tihange 1 oraz Doel 1 i Doel 2 pochodzących z lat 1974-75. Pozostałe cztery reaktory są nowsze i zgodnie z obowiązującą ustawą, mają być wygaszone do 2025 r.