Badacze, pracujący w ramach unijnego programu obserwacji Ziemi „Copernicus” ustalili, że ponad połowa tej emisji pochodzi z Syberii i Ameryki Północnej. W pierwszej lokalizacji, pomiędzy czerwcem a sierpniem, uwolniło się 66 mln ton dwutlenku węgla. To dwa razy więcej niż rok wcześniej.

W Stanach Zjednoczonych oraz kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej temperatury w lecie sięgały 50 stopni Celsjusza, co spowodowało liczne pożary, pustoszące ogromne połacie lasów. Kłębiska dymu zdołały przekroczyć Atlantyk i dotrzeć m.in. do wybrzeży Wielkiej Brytanii.

Na tak wysoką emisję wpływ miała jednak nie tylko ilość pożarów, ale także ich intensywność, długotrwałość oraz wielkość obszarów trawionych przez ogień. Według badań Światowej Organizacji Meteorologicznej okres 2015–2020 był pod tym względem bezprecedensowy. Jako powód takiego stanu rzeczy podawane są zmiany klimatu, których skutkiem są m.in. wyższe temperatury, fale upałów oraz długie okresy bez opadów.

Przeczytaj także: Te kraje walczyły z gigantycznymi pożarami