W raporcie UniCredit o Lotosie, Rethy przyznaje, że nie jest w stanie w wiarygodny sposób wyznaczyć wartości dla akcji gdańskiej spółki.
"Widzimy ponad 50-proc. prawdopodobieństwo, że Lotos może nie przetrwać w obecnej strukturze, a w takiej sytuacji posiadacze akcji mogą stracić większość lub całość swoich pieniędzy" - napisano w raporcie UniCredit z 21 listopada, do którego dotarła PAP.

Zdaniem analityka, Lotos może zostać uratowany przez polski rząd lub PKN Orlen, ale ryzyko jest zbyt duże dla takich spekulacji.
"Teoretycznie Lotos może zbankrutować, ale rząd nie pozwoli mu umrzeć. Mniejszościowi akcjonariusze nie powinni z tym jednak wiązać wielkich nadziei. Banki, z zastawami na całości aktywów, będą miały pierwszeństwo" - napisał Rethy.

Zdaniem Roberta Rethy\'ego problemem Lotosu jest jego ogromne zadłużenie związane m.in. z realizacją programu modernizacji rafinerii 10+.
"Teoretycznie Lotos ma dostęp do około 2,1 mld USD linii kredytowej, zabezpieczonej na obecnych i przyszłych aktywach rafineryjnych. Obecnie dług netto spółki wynosi +zaledwie+ 2,2 mld zł, ale spodziewamy się, że wzrośnie do 5,5 mld zł w 2011-12 roku" - napisał Rethy w raporcie UniCredit.

Analityk UniCredit prognozuje, że na koniec 2008 roku Lotos będzie miał 22 mln zł zysku netto, a w 2009 roku zysk gdańskiej spółki wzrośnie do 216 mln zł.
"2008 rok będzie bardzo słaby, praktycznie bez zysku netto, gdyż straty wzrosną w czwartym kwartale. Spodziewamy się niewielkich zysków w latach 2009-11, ale jakiekolwiek zaburzenia makro mogą zagrozić zyskom" - napisał.
Rethy spodziewa się, że w czwartym kwartale 2008 roku Lotos będzie miał ponad 400 mln zł straty netto - napisała w depeszy PAP.

Inwestorzy bardzo nerwowo zareagowali na raport UniCredit. Od początku poniedziałkowej sesji kurs akcji rafinerii mocno traci.