W opinii gazety, z jednej strony Moskwa realizuje nad Dnieprem swoje cele polityczne: uderza w nielojalnego sąsiada i lansuje pomysły budowania gazociągów omijających Ukrainę (North Stream i South Stream). Z drugiej zaś używa Gazpromu w celach prozaicznych - jako skutecznego narzędzia zdobywania pieniędzy.

Analitycy są zgodni: powiązany z Kremlem gigant - jak i sama Rosja - potrzebują ich bardziej niż kiedykolwiek. Z powodu załamania światowych cen ropy i gazu akcje koncernu są dziś warte pięciokrotnie mniej niż rok temu. Firma jest zadłużona po uszy: jej zobowiązania sięgają 50 mld dol. (czyli prawie tyle samo co długi Indii, Chin i Brazylii razem wzięte). Trudno   Andrzej Kublik z "Gazety Wyborczej" szacuje, że podwyżka dałaby Rosjanom dodatkowo około 2 mld dolarów. Ta kwota nie uwzględnia jednak zwiększonej opłaty za transfer, której domaga się obecnie Ukraina. To niewiele pieniędzy, biorąc pod uwagę sytuację gazowego giganta. - Dla Gazpromu zawsze każdy dolar był ważny - zapewnia Kublik. Jednocześnie podkreśla, że obecny konflikt, mimo wszystko, ma podłoże polityczne. jednak uwierzyć, że 2 mld dolarów uzyskane od Kijowa polepszą sytuację rosyjskiego giganta, którego dług wynosi 50 mld dolarów.

Z finansowych tarapatów Gazprom może ratować się dopuszczeniem do swoich inwestycji zachodnich partnerów, np. Francji do budowy gazociągu północnego. Andrzej Kublik zwraca uwagę, że Rosjanom nie zależy na przejmowaniu instalacji gazowych za wszelką cenę. Nawet jeśli rury zbuduje Unia Europejska, to najważniejszy element systemu - kurek - będzie należał do Gazpromu.
Nie należy mieć złudzeń, że ograniczenie dostaw dla UE jest tylko przykrą, niezamierzoną konsekwencją sporu Rosji i Ukrainy. Moskwa doskonale wiedziała jakie konsekwencje wywoła ograniczenie, a nawet wstrzymanie tranzytu przez Ukrainę. Chce w ten sposób nie tylko zdyskredytować Kijów jako wiarygodnego partnera biznesowego, ale również wymusić na Europie liczne ustępstwa. Andrzej Kublik szacuje, że Rosjanie chcą odciąć Ukrainę od europejskiego wsparcia, uzyskać dofinansowanie od krajów Europy Zachodniej dla swoich inwestycji (South i North Stream) oraz wymusić na Europie długoterminowe umowy na zakup rosyjskiego gazu. - To kolejny etap budowy gazowego monopolu - podkreśla Kublik.

"Dziennik" zauważa, że w samej Rosji w ekspresowym tempie topnieją rezerwy budżetowe (spadły one w ciągu pięciu miesięcy o 25 proc. Budżet rosyjski w 65 proc. jest zasilany z dochodów z eksportu surowców). Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej wraz z pogłębianiem się światowego kryzysu gospodarczego. Po raz pierwszy od lat w mediach pojawiły się materiały, które wróżyły osłabienie silnie skonsolidowanej władzy duetu Putin - Miedwiediew.