Z danych NBP wynika, że import spada. Przedsiębiorstwa nie potrzebują już tylu materiałów co wcześniej, gdyż mniej sprzedają. Jednak niekoniecznie oznacza to, że wydatki firm na towary importowane będą mniejsze. Złoty cały czas traci na wartości. Wczoraj euro kosztowało 4,62 zł. Co w tej sytuacji będą robić firmy?

- Zapewne będziemy mieli kontynuację trendów z końca ubiegłego roku, czyli spadek produkcji i cięcie kosztów zatrudnienia - mówi "Gazecie Prawnej" Janusz Dancewicz, analityk DZ Banku.
- W normalnych warunkach rosnący koszt surowca windowałby ceny w górę. Obecnie firmy mają jeszcze bufor cięcia kosztów własnych, bo wiedzą, że przez niższy popyt nie są w stanie przerzucić ich na konsumenta - mówi Marcin Mazurek, analityk BRE Banku.

To oznacza niskie marże. Ubocznym skutkiem osłabienia złotego są kłopoty polskich firm z opcjami walutowymi. Jego skala narasta wraz z osłabieniem złotego.
W połowie grudnia 2008 r. Komisja Nadzoru Finansowego szacowała negatywną wycenę transakcji opcyjnych w polskich przedsiębiorstwach na 5,5 mld zł. Teraz podaje, że nie przekracza 15 mld zł. Są jednak inne szacunki.
Znany inwestor giełdowy Zbigniew Jakubas szacuje, że straty polskich firm z tytułu opcji walutowych mogą sięgnąć 50 mld zł, jeżeli kurs euro będzie się utrzymywał na poziomie ok. 4,6 zł.

Na to nakłada się wzrost cen prądu. Ceny dla przemysłu podskoczyły o około 40 proc. Sytuację nieco łagodzi spadek cen dystrybucji, co wymusił regulator. Jednak rachunki firm wzrosły, i to o ok. 20 proc.