Magistrala Nord Stream (Gazociąg Północny) ma przez Morze Bałtyckie połączyć Rosję i Niemcy. Przetnie też wyłączne strefy ekonomiczne Finlandii, Szwecji i Danii.
Budowa morskiego odcinka wciąż stoi pod znakiem zapytania, gdyż Finlandia i Szwecja nie godzą się na rozpoczęcie inwestycji z powodów ekologicznych. Niechętna temu projektowi jest też Polska.

Według Nord Stream, w ciągu najbliższych trzech miesięcy raport będzie konsultowany w Rosji, Niemczech, Finlandii, Szwecji i Danii, po czym powinny one wydać opinię na temat ekologicznego bezpieczeństwa i ryzyka projektu.

Raport, którego opracowanie wymaga konwencja z Espoo z 1991 roku, miał być gotowy już rok temu, jednak na żądanie Finlandii, Szwecji i Danii trasa bałtyckiej rury została zmieniona, co wymagało skorygowania całego projektu.

Nord Stream twierdzi, że badania ekologiczne kosztowały ją już 100 mln euro.
Udziałowcami Nord Stream są: rosyjski Gazprom (51 proc.) niemieckie E.On-Ruhrgas i BASF-Wintershall (po 20 proc.) oraz holenderski Gasunie (9 proc.).

W czwartek zainteresowanie przyłączeniem się do projektu oficjalnie potwierdził francuski Gaz de France (GDF) Suez.
Według "Kommiersanta", powołującego się na źródła w Gazpromie, francuski koncern przejmie 9 proc. akcji - po 4,5 proc. papierów ze swoich pakietów odstąpią mu E.On-Ruhrgas i BASF-Wintershall.

Nord Stream ma się składać z dwóch nitek o przepustowości po 27,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Pierwsza nitka powinna być oddana do eksploatacji w końcu 2011 roku, a druga - w 2012 roku.