"W swoim czasie wybudowaliśmy system gazociągów przez Polskę (gazociąg jamalski) i w porozumieniach międzyrządowych napisane jest, że własność tego systemu musi być podzielona między polską a rosyjską firmą 50 do 50%, a tu nagle się okazało, że fizyczna osoba z polskiej strony ma 4%, chociaż praktycznie w 100% Gazprom finansował cały ten projekt" - słowa rosyjskiego premiera przytacza PAP. Niesnaski dotyczą spółki Gas-Trading, której udziałowcem 36% akcji jest biznesmen, Aleksander Gudzowaty i jego firma Bartimpex. Jest ona jedną z 5 firm, które posiadają w niej udziały: PGNiG - 43,4, Gazprom Export 16%, Węglokoks - 2,2%, spółka niemieckiego koncernu BASF Wintershall - 2,2%. Z kolei Gas-Trading ma 4% udziałów w EuRoPolu, a po 48% - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Gazprom Export.

W odpowiedzi na pytanie, czy firma Gudzowatego zostanie wyeliminowana z EuRoPol Gazu, premier odpowiedział, że nie istnieje uzasadnienie aby firmy prywatne posiadały dywidendę albo bonus z tego handlu. Zaznaczył też, że nie wydaje się, by udział tego rodzaju pośredników w handlu dla Polski korzystny.

Trwają obecnie trudne negocjacje polsko-rosyjskie w sprawie dodatkowych dostaw gazu po 2010 r., kiedy wygaśnie kontrakt z rosyjsko-ukraińskim RosUkrEnergo(RUE). Od 2006 r. spółka ta dostarczała do naszego kraju 2,3 mld m3 gazu rocznie, jednak na początku tego roku dostawy zawiodły i spółka została wyeliminowana z pośrednictwa w sprzedaży surowca.

Z początkiem czerwca zawarty został krótkoterminowy kontrakt pomiędzy PGNiG a Gazpromem na 1 mld m3 gazu w tym roku. Nie mamy jednak zapewnionych dostaw długoterminowych po 2010 r. Dotychczasowe rozmowy na ten temat nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Powodem braku porozumienia jest spór w sprawie funkcjonowania spółki EuRoPol Gaz. Strona rosyjska domaga się, by dodatkowe dostawy objąć porozumieniem między rządami Polski i Rosji na podstawie aneksu do umowy międzyrządowej z roku 1993 w sprawie dostaw surowca.