Na wczorajszym szczycie premierzy Tymoszenko i Putin mieli rozmawiać o nowej umowie gazowej, odnośnie której wstępnie porozumieli się po wrześniowych uroczystościach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte. Gazowe koncerny Gazprom i Naftohaz w styczniu podpisały kontrakt na dostawy i tranzyt do końca 2019 r. Ukraina miała w tym roku otrzymać od Gazpromu 20% zniżkę na zakup 42 mld m3 surowca. W przyszłym roku natomiast ilość zakupionego przez Ukrainę gazu ma wynieść 52 mld m3, z wyłączeniem cenowej ulgi.

Te plany są niemożliwe do zrealizowania przez Ukrainę ze względu na panujący kryzys. Naftohaz chce kupić od rosyjskiego koncernu ok. 30 mld m3 gazu w tym roku, natomiast w przyszłym - zmniejszyć tę ilość do 27 mld m3. Problemem jest jednak podpisany przez państwa kontrakt, który mówi o tym, że niezależnie od ilości sprowadzonego surowca, Ukraina zapłaci za tyle gazu, ile pierwotnie zostało przez państwo zamówione.

Ukraina nie chciała się na to zgodzić. Budziło to realne zagrożenie kolejnego konfliktu gazowego pomiędzy państwami - tak jak to już miało miejsce w styczniu br. Po zakończonej wrześniowej ceremonii na Westerplatte, Władimir Putin obiecał Julii Tymoszenko odroczenie przez Rosję tegorocznych opłat karnych za nieodebrany gaz. Ukraińcom zależało na tym, by tę deklarację spisano w formie umowy, aby nie miała miejsce powtórka z sytuacji na Białorusi, kiedy premier Rosji obiecał obniżkę ceny gazu, a po upływie kilu tygodni domagał się od kraju zapłaty zgodnie z umową.

Wyniki szczytu Jałtańskiego są bardzo istotne dla Unii Europejskiej, do której przez Ukrainę sprowadzane jest 80% gazu. Nie wiadomo co miałby dostać Gazprom w zamian za podpisanie umowy, zwalniającej Ukrainę z karnych opłat za pobieranie niedostatecznych ilości surowca. Jak podaje Gazeta Wyborcza, w ubiegłym tygodniu pojawiły się informacje, o negocjacjach między Kijowem i Moskwą w sprawie nowej umowy międzyrządowej o współpracy gazowej do 2030 r. Rosjanie chcieli, aby Ukraina zrzekła się praw do instalacji systemu gazociągów tranzytowych, które są rosyjską własnością. W związku z brakiem takich instalacji obecnie, ów zapis wzbudził w Kijowie podejrzenia, że Tymoszenko chce odstąpić Rosjanom ukraińskie gazociągi.