Koncern naftowy BP, który prowadził prace wiertnicze zmobilizował wielkie środki techniczne aby zatrzymać rozprzestrzenianie się ropy. Według szacunków firmy codziennie do wody przedostaje się pięć tysięcy baryłek dziennie. W walce ze skutkami katastrofy bierze udział także wojsko.
Prezydent Obama zarządził użycie wszelkich możliwych środków, by zapobiec negatywnym skutkom zdarzenia.

Władze rozważają plan, który zakłada podpalenia zagrażającej wybrzeżom plamy ropy. Choć taka operacja jest niebezpieczna dla środowiska, to jednak zakłada się , że rozwiązanie to może być mniej szkodliwe niż dryfowanie ropy w stanie ciekłym. Tym niemniej katastrofa ekologiczna na wielką skalę wydaje się coraz bardziej prawdopodobna.