Na razie nie są ujawniane szczegóły przygotowań do negocjacji. Nie wiadomo, czy podjęty w ogóle zostanie temat skrócenia okresu obowiązywania nowej umowy na dostarczanie surowca. Istnieją obawy, że podjęcie tematu skrócenia czasu dostaw do Polski może wpłynąć na krótszy okres tranzytu gazociągiem jamalskim - podaje Dziennik Gazeta Prawna.

Wielu ekspertów jest zdania, że terminy, jakie wynegocjowano na początku tego roku, co do okresu obowiązywania umowy gazowej powinny pozostać bez zmian. Podobne stanowisko przedstawia Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Z drugiej strony zaś opozycja rządowa chce, by umowę podpisać do 2022 r., wbrew wynegocjowanym warunkom, mówiącym o tym, że nowy kontrakt z Rosjanami zapewni dostawy surowca do Polski na kolejne 27 lat, a tranzytu magistralą jamalską - na 35 lat.

Specjaliści, na których powołuje się Dziennik Gazeta Prawna twierdzą, że w naszym interesie jest, by tranzyt zagwarantować na jak najdłuższy okres. Gdyby stało się inaczej, nie będziemy mieć wpływów z opłat tranzytowych oraz podatków, jakie płaci EuRoPol Gaz. Dodatkowym czynnikiem negatywnym jest utrata pracy przez kilkaset osób.

Sceptycy zwracają jednak uwagę na to, że magistrala może zostać pusta, czego powodem ma być ograniczenie sprzedaży surowca na Zachód o blisko 40% i wtedy pojawi się problem z dobrym wykorzystaniem i utrzymaniem rurociągu. Z drugiej strony, jeśli nie będzie możliwości przesyłu lądowego, Rosjanie będą tłoczyć surowiec magistralą Nord Stream, co spowoduje, że odbierany teraz ze Wschodu gaz, będziemy kupować na Zachodzie.

Podstawowym tematem zaplanowanych na ten tydzień rozmów gazowych ma być operator magistrali jamalskiej, pozostający we władaniu spółki EuRoPol Gaz, PGNiG oraz Gazpromu. O ile pod wpływem nacisków Komisji Europejskiej zgodzono się, by operatorem został niezależny Gaz-System, który umożliwi wszystkim zainteresowanym firmom dostęp do rurociągu, to Moskwie nie podoba się pomysł, by Gaz-System posiadał wszelkie kompetencje w tym zakresie.