Podczas zaplanowanego na niedzielę spotkania nasi negocjatorzy mają też zrezygnować z zapisu, mówiącego o tym, że tranzyt rurociągiem jamalskim będzie zagwarantowany do 2045 r. Będą zaś wnioskować o akceptację zmiany, na podstawie której zwiększone ilości gazu będą do nas płynąć do roku 2022.

Analitycy gubią się już w ocenie sytuacji. To, co wczoraj wydawało się najbardziej optymalne, dziś jest złe i błędne koło się nie kończy.

Jeśli podjęte zostaną kroki w kierunku skrócenia okresu tranzytu gazu Jamałem, już za 9 lat rurociąg może zostać pusty. Niedługo gazociąg ten może okazać się zupełnie niepotrzebny Rosjanom, ponieważ budują oni nowe rurociągi, w tym omijający Polskę Nord Stream. Jeśli Jamał przestanie tłoczyć ropę na Zachód, Polska straci dochód, jaki obecnie pobieramy za tranzyt surowca, a to kwota w wysokości kilkuset mln zł na rok.

Zdaniem analityków, na opinie których powołuje się Dziennik Gazeta Prawna, wpływ na zmianę naszego stanowiska w negocjacjach może mieć również wpływ firm z USA i Niemiec. Miałoby to oznaczać, że Niemcy chcą nam w przyszłości sprzedawać rosyjski gaz, jaki odbiorą Gazociągiem Północnym, zaś Amerykanie w okresie kilku lat będą wydobywać gaz łupkowy. Ponadto też, w roku 2014 ma działać gazoport LNG, a to oznacza spory krok w kierunku dywersyfikacji źródeł gazu i wówczas nie będziemy potrzebować tak dużo surowca z Rosji.

Ci, którzy śledzą na bieżąco rozwój w sprawie umowy gazowej, mają wrażenie, że sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Jeszcze kilka dni temu pisaliśmy o tym, że priorytetem naszych negocjatorów będzie utrzymanie dostaw do 2037 r. i zapewnienie tranzytu magistralą jamalską do 2045 r. ponieważ właśnie taka opcja będzie najlepsza dla Polski. Dziś okazuje się, że właśnie opcja przeciwna będzie najlepszym wyjściem z sytuacji. Weźmy jednak poprawkę na to, że do mediów nie trafiają wszystkie informacje, jakie rodzą się w czasie negocjacji. Inna rzecz to fakt, że nawet politycy bezpośrednio zaangażowani w sprawę dziś mają takie zdanie, jutro zmienia się ono w znacznej mierze, a i tak okazuje się, że jest to najlepsze wyjście z sytuacji. Pozostaje więc tylko czekać na zamknięcie tematu i na to, że nasi negocjatorzy w końcu ustalą jakieś rozwiązanie, bo inaczej zima może być dla nas bardziej sroga ...