Przed dwoma laty został zdemontowany odcinek torów wiodący na Łotwę. Odbudowa zapowiedziana jest dopiero na 2012 r. Brak fragmentu torów o długości 19 km znacząco wpłynął na podniesienie kosztów, jakie Orlen ponosi w zakresie logistyki. To przyczyniło się do obniżenia konkurencyjności w stosunku do innych producentów na Łotwie i w Estonii. Orlen traci też na tym, że koleje na Litwie pobierają bardzo wysokie opłaty za przewożenie produktów naftowych.

W takim traktowaniu polskiej firmy MSP dopatruje się dyskryminacji, na co dowodem jest inne traktowanie przewozów produktów firm z innych krajów, przykładowo z Białorusi. Już raz Orlen wygrał w sądzie z Kolejami Litewskimi, a na podstawie wyroku z 2008 r. te były zobowiązane na zwrot Orlenowi około 73 mln zł. Pozytywne rozstrzygnięcie kolejnej sprawy sądowej w sprawie taryf może przynieść producentowi około 82 mln zł. Jeśli koleje nie porozumieją się z Orlenem i nie przystaną na jego warunki, obciążenie z tytułu zapłacenia kar będzie bardzo wysokie, a koleje wiele stracą.

Już w ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie stron w celu uzgodnienia nowych warunków przewozu, jednak na razie porozumienia nie osiągnięto.

Przypomnijmy, że właśnie brak korzystnych rozwiązań logistycznych to podstawowy problem, z jakim boryka się na Litwie Orlen, a rafineria nie przynosi oczekiwanych zysków. Stąd rozważanie wyjścia koncernu z Możejek i sprzedanie udziałów tej rafinerii. W styczniu dowiemy się, czy ostatecznie zostanie ona sprzedana.