Tak wysoki stopień skażenia zanotowano po raz pierwszy od momentu, kiedy pojawiły się problemy w elektrowni jądrowej Fukushima po trzęsieniu ziemi i tsunami z dnia 11 marca i odkąd zaczęto monitorowć poziom promieniowania. Zatrucie wody morskiej, wykorzystywanej do chłodzenia reaktorów, powoduje radioaktywny jod-131. Władze Japonii uspokajają jednak, że stan ten nie zagraża ludności, gdyż ta została ewakuowana z najbardziej zagrożonych rejonów w promieniu 20 km od miejsca lokalizacji uszkodzonych reaktorów. Wiadomo, że skażenie wykryto w promieniu nawet 40 km od elektrowni, jednak władze Japonii twierdzą, że strefa ewakuacji o zasięgu 20 km jest wystarczająca, a osoby mieszkające w odległości 30 km od miejsca awarii wiedzą, że nie powinny opuszczać domów.

Japończycy nie odpowiadają też jednoznacznie na pytanie, czy skażenie może wzrastać, co wywołuje niepokój na forach międzynarodowych. Jakkolwiek MAEA i japońska agencja bezpieczeństwa nuklearnego apelują do Japonii o rozszerzenie strefy ewakuacji, ta nie decyduje się na razie na podjęcie takiego kroku. Podejmowane są natomiast działania związane z bardziej rygorystycznym badaniem skażenia terenu.

Coraz bardziej skutków skażenia obawiają się też inne kraje. Do Chin trafił transport kapusty, w której wykryto zawartość radioaktywnych substancji 9-krotnie przekraczającą dopuszczalną normę. Wyższy niż normalnie poziom promieniowania radioaktywnego zanotowano na wschodzie, północy i na południu Chin. Podwyższony stopień promieniowania zanotowano też w Stanach Zjednoczonych. Na razie jednak specjaliści zgadzają się co do tego, że nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi.

Japonia w starciu z potężnym żywiołem

Zobacz fotogalerię