Stacje benzynowe kuszą kierowców m.in. kartami rabatowymi, pre-paid czy bonami do dyskontów. Jednym z przykładów są stacje Stell. Od 6 lipca każdy, kto kupi tam 25 litrów zwykłego paliwa albo 20 litrów paliwa premium, dostanie bon rabatowy o wartości 15 zł na zakupy w Lidlu. Trzeba spełnić tylko jeden warunek, czyli jednorazowo wydać w sklepie minimum 100 zł. W ten sposób klienci Shella mogą zyskać rabat sięgający przynajmniej 75 groszy na litrze.

Inną formę promocji przyjęły stacje paliwowe należące do sieci supermarketów Tesco. Tutaj najpierw trzeba zrobić zakupy w supermarkecie, a następnie można zatankować tańsze paliwo w cenie nawet 25 groszy za litr taniej, niż zazwyczaj. W takim wypadku benzyna w Tesco kosztuje 4,7 zł a olej napędowy – 4,6 zł.

Wojnę na promocje tak naprawdę rozpoczął PKN Orlen. Jako pierwszy tuż przed wakacjami wdrożył projekt, który trwa do dziś. Można uzyskać do 20 groszy rabatu na każdym litrze paliwa, pod warunkiem, że do jednorazowo zatankujemy minimum 30 litrów benzyny.

Jak twierdzą eksperci, promocje na stacjach paliwowych to skutek właśnie programu rozpoczętego przez płocki koncern. Co więcej, trend jest na tyle silny, że wkrótce do walki o klienta przy użyciu promocji przystąpią kolejne koncerny.

Rękawicę podjęła tania sieć Neste. Kierowcy dysponujący specjalnymi kartami pre-paid tej sieci, za paliwo na jej stacjach zapłacą o 5 groszy mniej.