Na razie, jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, kraj ten dobrze daje sobie radę, mimo że dopływ energii z atomówek zdecydowanie zmalał. Dzieje się tak dlatego, że Japończycy i przedsiębiorstwa zastosowały się do apeli o oszczędzaniu energii. Oszczędności widać np. na rezygnacji w używaniu klimatyzatorów czy rezygnowaniu z nadgodzin i pracy w weekendy, dzięki czemu budynki zużywają mniej energii.

W wyniku decyzji japońskiego rządu w maju przyszłego roku wszystkie elektrownie będą zamknięte na czas rutynowych przeglądów. Testy wykażą, czy można będzie je ponownie uruchomić.

Jeśli już wtedy Japończycy zrezygnują z produkowania energii w oparciu o atom, będą musieli wydać o 37 mld USD więcej na paliwa konwencjonalne (węgiel, ropa i gaz ziemny). Koszt utrzymania przedsiębiorstw wzrósłby wówczas zdecydowanie z uwagi na zwiększoną emisję CO2.