Amerykanie coraz przychylniej odnoszą się do możliwości eksportowania gazu w postaci skroplonej do krajów unijnych, widząc w tym realne zyski. Unia Europejska to jednak nie jedyny kierunek eksportowy – bardziej opłacalne jest wysyłanie gazu do Azji.

Jak powiedziała cytowana przez PAP wiceminister, „Strona amerykańska jest rzeczywiście bardzo otwarta, ale trzeba pamiętać, że są też techniczne wyzwania, które uniemożliwiają bardzo szybki eksport gazu do Europy. (…) Jest bardzo dobry klimat i duże zrozumienie dla potrzeby jak najszybszego uruchomienia (eksportu gazu) LNG do Europy, ale trzeba pamiętać, że to nie będzie jutro, bo istnieje konieczność wybudowania odpowiedniej infrastruktury”.

Na razie brak infrastruktury do eksportu gazu skroplonego z USA

Dopiero pod koniec przyszłego roku albo na początku 2016 r. zostanie uruchomiony pierwszy terminal otwierający możliwość eksportu gazu ze Stanów Zjednoczonych do Europy. Kolejne tego typu obiekty będą gotowe w latach 2017–2018.

Konflikt rosyjsko-ukraiński i obawy Europy o dostawy gazu powodują, że Stany Zjednoczone coraz poważniej traktują kwestię eksportu paliwa na stary kontynent. Klika dni temu, szybciej niż oczekiwano, zostało wydane zezwolenie na budowę siódmego terminalu umożliwiającego eksport LNG do państw unijnych.

Amerykański gaz nie będzie tani

Nie należy oczekiwać jednak, że Amerykanie będą nam sprzedawać gaz po preferencyjnych cenach. Jak podkreśliła wicepremier Kasperczyk, Stany Zjednoczone w eksporcie gazu do Europy widzą konkretne korzyści finansowe, a zatem podejmowane w tej sprawie decyzje są przede wszystkim biznesowe.

Zdaniem prezesa Grupy Lotos –Paweł Olechnowicza cena gazu z USA nie będzie się wiele różniła od tej, którą Polska wynegocjowała z Gazpromem, chociaż prawdopodobnie będzie nieco niższa.

W tym wszystkim najważniejsze jest otwarcie nowego i pewnego kierunku dostaw, który pozwoli na dywersyfikację źródeł dostaw paliwa, a tym samym na wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego tak w przyupadku Polski, jak i innych krajów unijnych.