Skąd wziął się pomysł utworzenia spółdzielni energetycznej i kto jest jej pomysłodawcą?

Idea lokalnego systemu zasilania, bo to jest istotą rzeczy, powstała w firmie Bio Power z Zamościa, która od wielu lat z powodzeniem działa w branży odnawialnych źródeł energii. Pomysł, który narodził się w naszych głowach, był wynikiem pewnej świadomości dotyczącej ekonomicznych aspektów zasilania obszarów wiejskich. Ogromny potencjał rolniczy polskiej wsi oraz fatalny stan infrastruktury dystrybucyjnej wprost zachęcają do tworzenia podobnych systemów. Sam się dziwię, że tak późno na to wpadliśmy.

Dlaczego wybraną taką formę prawną i jakie płyną z tego korzyści?

Forma spółdzielni jest najbardziej demokratyczną instytucją prawną, która zapewnia udział w podejmowaniu kluczowych decyzji wszystkim członkom spółdzielni. Chcielibyśmy, aby ta inicjatywa nie była tylko czystym biznesem, ale również przynosiła wymierne korzyści mieszkańcom. Spółki kapitałowe nastawione są tylko i wyłącznie na generowanie zysków, a spółdzielnia aktywizuje lokalne społeczeństwo. W przypadku tak specyficznej inwestycji jest to bardzo ważne. Ponadto spółdzielnia sama w sobie jest bardzo atrakcyjną formą prowadzenia działalności gospodarczej i dziwię się, że jest tak niedoceniana. Mam nadzieję zbudować w życiu jeszcze kilka biznesowych inicjatyw opartych właśnie o instytucję spółdzielni.

Celem spółdzielni jest wytwarzanie energii na bazie biogazu. Jaka jest skala terytorialna tego projektu?

Doprecyzuję, że energia wytwarzana ma być głównie na bazie biogazu rolniczego. Instalacje biogazowe wytwarzają energię w sposób stabilny, przewidywalny i użyteczny z punktu widzenia odbiorcy. Nasz projekt zakłada jednak możliwość współpracy z innymi niewielkimi źródłami OZE. Możliwość harmonizacji produkcji energii elektrycznej z różnych źródeł dodatkowo zoptymalizuje efekt ekonomiczny projektu.

Jeżeli chodzi o skalę terytorialną to zamierzamy uruchomić nasze instalacje na terenie czterech gmin: Skierbieszów, Sitno, Łabunie i Komarów-Osada.

W ramach projektu planuje się budowę 12 elektrowni biogazowych. Jakie prace w tym zakresie zostały już wykonane i kiedy ruszy ich budowa?

Spółdzielnia działa na rynku dopiero od połowy czerwca tego roku, ale postępy, jakie udało nam się dotychczas poczynić, są absolutnie satysfakcjonujące. Po kilku miesiącach naprawdę intensywnej pracy doszliśmy do etapu prac projektowych dla pierwszej instalacji. Biorąc pod uwagę przewlekłość procesów inwestycyjnych przy budowie OZE w Polsce, to naprawdę ekspresowe tempo. Miejmy nadzieję, że budowa ruszy jak najszybciej, ale należy mieć na uwadze fakt, że nie jest to standardowa instalacja. Należy wcześniej wykonać szereg badań i pomiarów, nic nie może pozostać dziełem przypadku. Dlatego właśnie wolałbym uniknąć deklarowania konkretnych terminów, bo te w dużej mierze zależą od czynników zewnętrznych.

Jaką ilość energii będzie docelowo produkować spółdzielnia? 

Wydaje mi się, że nie można mówić o docelowej ilość energii, którą zamierzamy produkować. Chcielibyśmy rozwinąć naszą działalność tak dalece, jak to możliwe i uzasadnione. Mamy określone podstawowe cele i na tym skupiamy naszą uwagę.

W przedsięwzięciu uczestniczy wiele podmiotów. Czy poszczególne zadnia zostały już rozdysponowane i jak układa się współpraca pomiędzy wszystkimi zaangażowanymi w projekt stronami?

Bieżącą działalnością spółdzielni kieruje zarząd, który został jednogłośnie wybrany uchwałą walnego zgromadzenia członków. Dotychczasowa współpraca odbywa się w atmosferze zaufania, wszyscy mamy wspólny cel. Współpracujemy także z Politechniką Lubelską, która posiada kadrę naprawdę świetnych specjalistów. Nie chciałbym uchodzić za przesadnie entuzjastycznego, ale póki co mamy do czynienia z pełnym partnerstwem i nie zanosi się na zmiany.

Jaki jest stosunek władz samorządowych do tej inwestycji?

Samorządy gminne są członkami spółdzielni i bez nich cały projekt nie miałby sensu. Dlatego, gdyby ich stosunek nie był entuzjastyczny, pewnie nie mieli byśmy w tej chwili o czym rozmawiać. Dodatkowo cieszy mnie fakt, że otrzymujemy poparcie nie tylko ze strony samorządu gminnego, ale także ze strony władz na poziomie województwa – Marszałek Województwa Lubelskiego objął nasze przedsięwzięcie patronatem honorowym. Mimo że inicjatywa ma charakter bardzo lokalny, cieszy się również przychylnym spojrzeniem władz centralnych, bowiem inwestycja realizowana jest także pod honorowym patronatem Ministerstra Gospodarki i Ministerstra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. To bardzo ważny gest ze strony władz.

Jakie jest znaczenie projektu dla rolników z gmin nim objętych?

Po pierwsze: rynek zbytu na produkty rolne i odpady z produkcji hodowlanej, po drugie: niższe ceny energii, po trzecie: dostęp do wysokowydajnego i taniego nawozu organicznego, który powstanie przy wykorzystaniu technologii uzdatniania masy pofermentacyjnej. Wszystkie trzy aspekty zebrane w jedną całość sprawią, że prowadzenie gospodarstwa rolnego w tamtych rejonach zyska na opłacalności, cały proces obiegu energii zamknie się na terenie jednej gminy. Rolnicy sami wytworzą paliwo do produkcji energii, którą sami zużyją.

Dlaczego na obszarach wiejskich warto inwestować w energetykę rozproszoną?

Sądzę, że można by o tym napisać pracę magisterską, a nawet rozprawę doktorską, ale postaram się odpowiedzieć na to pytanie w miarę zwięźle. Dostarczanie energii elektrycznej z dużej elektrowni systemowej za pośrednictwem wielkogabarytowej infrastruktury to proces całkowicie nieuzasadniony ekonomicznie. Niewielkie zagęszczenie odbiorców, duża odległość od jednostki wytwórczej i symboliczne zużycie powodują, że utrzymywanie potężnej infrastruktury dystrybucyjnej na terenach wiejskich nie może być opłacalne. Na dobrą sprawę odbiorcy z terenów wiejskich powinni dziś płacić pewnie ponad 1 zł za kWh energii elektrycznej wraz z opłatą sieciową, a z oczywistych powodów tak nie jest. Całe szczęście, że są jeszcze odbiorcy z terenów zurbanizowanych i odbiorcy z taryfy C, którzy z kolei mocno przepłacają w swoich rachunkach, co pozwala przedsiębiorstwom energetycznym domknąć finansowo swoją działalność. Efekt jest jednak taki, że pewna grupa odbiorców przepłaca za energię (mam na myśli również opłatę dystrybucyjną), a inna z kolei jest obciążeniem, w którą nikt nie chce inwestować. Tereny wiejskie to idealne miejsce dla rozwoju OZE, w którym to źródła odnawialne nie będą postrzegane jako ciężar, a jako szansa. Jest to rozwiązanie dobre zarówno z punktu widzenia odbiorców, samorządów, jak i koncernów energetycznych.

Czy brak ustawy o OZE stanowi przeszkodę w realizacji zadań spółdzielni?

Przewrotnie powiem, że nawet nam pomaga. Trudna sytuacja rynkowa zmusza do szukania nowych rozwiązań. Gdybyśmy mieli w Polsce „zielone eldorado”, pewnie nikt nie podejmowałby trudów wdrażania innowacyjnych projektów. Stworzenie autonomicznego regionu energetycznego, funkcjonującego w oparciu o OZE sprawia, że kwestia ustawy o OZE zaczyna mieć drugorzędne znaczenie.