Specjalna komisja analizuje plany budowy gazociągu pod kątem ekonomicznej opłacalności oraz wykonalności z punktu widzenia prawa i regulacji.

KE oczekuje, że wszystkie strony zaangażowane w realizację projektu będą szanować i wdrażać zasady unijne dotyczące przetargów publicznych i dostępu do sieci przesyłowej.

7 kwietnia w Budapeszcie podpisana została przez ministrów spraw zagranicznych Grecji, Węgier, Serbii, Macedonii i Turcji deklaracja poparcia dla projektu gazociągu Turkish Stream. Rurociągiem tym gaz z Rosji ma płynąć do przez Turcję do Grecji i dalej do Europy.

Tzw. Gazociąg Turecki powstaje w wyniku tego, że w grudniu Rosja zrezygnowała z realizacji projektu South Stream. Stało się tak ze względu na niezdecydowanie Unii Europejskiej.

Teraz Rosja buduje gazociąg prowadzący do Turcji. Zaplanowano, że na granicy turecko-greckiej powstanie przepompownia, do której przyłączone zostaną kraje UE. Na razie na Zachodzie brak wyraźnego zainteresowania tą propozycją. Zdecydowanie większy nacisk kładziony jest na to, by ograniczyć zależność od dostaw gazu z Rosji. Wiele wysiłku wkładane jest w pozyskiwanie nowych źródeł dostaw.

Początek gazociągu znajdzie się w tłoczni Russkaja koło Anapy w Kraju Krasnodarskim, a morski odcinek wyjdzie na ląd koło m. Kayakoy w Turcji. Jego przepustowość będzie taka sama, jak planowana dla potoku południowego (South Stream) – 63 mld m3 rocznie. Trasa lądowa będzie miała 180 km.