O rozpoczęciu układania gazociągu bez umowy z Turcją informuje moskiewska gazeta Kommiersant, powołująca się na rozmowę z członkiem zarządu koncernu gazowego, Olegiem Aksiutinem. Jak podkreśla dziennik, będzie to pierwszy przypadek, kiedy Gazprom przystępuje do realizacji wielkiego projektu eksportowego bez umowy z krajem, do którego gaz ma trafić. W artykule zasugerowano, że istnieje niebezpieczeństwo, iż monopolista pozostanie z niedobudowaną rurą pośrodku Morza Czarnego.

Za ułożenie pierwszej nitki gazociągu odpowiada włoska firma Saipem, z którą umowa została zawarta jesienią ubiegłego roku. Wówczas jeszcze umowa dotyczyła morskiego odcinka South Stream. Od czasu rezygnacji z budowy Gazociągu Południowego dwie jednostki pływające, z pokładu których miała się odbywać instalacja rurociągów, stoją bezczynnie w bułgarskiej Warnie, a czas tego postoju kosztuje około 25 mln EUR miesięcznie.

Gazprom dysponuje zezwoleniem na ułożenie dwóch trzecich morskiego długości gazociągu, które przebiegają przez wody terytorialne i wyłączną strefę ekonomiczną Rosji. Nadal brak zezwolenia na działania budowlane na tereniach podległych Turcji. Gazprom liczy na to, że umowa międzyrządowa zostanie podpisana na początku czerwca.

„Na papierze” ruszyła budowa Gazociągu Tureckiego

Po odwołaniu w grudniu 2014 r. budowy gazociągu South Stream prowadzącego do Bułgarii, Gazprom zapowiedział ułożenie rurociągu przez Morze Czarne do Turcji, a następnie do granicy z Grecją. Przepustowość tego połączenia to 63 mld m3 rocznie.

Zgodnie z planem Turkish Stream utworzą cztery nitki o przepustowości 15,75 mld m3 rocznie każda. Pierwsza rura ma być oddana do eksploatacji w grudniu 2016 r. Transportowany nią gaz będzie w całości przeznaczony na rynek turecki. Punkt odbioru paliwa dla kontrahentów z UE (tzw. hub), ma powstać na granicy turecko-greckiej koło miejscowości Epsila.