Eksperci Instytutu Jagiellońskiego ostrzegają: wzrost cen energii elektrycznej w 2019 r. będzie kosztował polską gospodarkę prawie 16 mld zł, a w 2020 r. – 22 mld zł wobec 2016 r. Jak zaznaczyli dla porównania, roczny budżet na naukę i szkolnictwo wyższe to około 25 mld zł.
Wzrost cen energii bardziej będzie kosztować Polską gospodarkę miliardy złotych? Fot. EggHeadPhoto/Shutterstock
Na rynku europejskim rosną hurtowe ceny energii elektrycznej: zarówno przez wyższe ceny europejskich uprawnień do emisji gazów cieplarnianych, spowodowany reformą systemu handlu emisjami ETS, jak i ceny węgla kamiennego. Eksperci podkreślają, iż ceny uprawnień do emisji będą rosnąć.
Prezes Instytutu Jagiellońskiego, Marcin Roszkowski, wyjaśnia, że to bardzo niekorzystna dla Polski sytuacja: nasza energetyka w 80% oparta jest na węglu kamiennym i brunatnym. Ciepłownictwo – w ponad 95%. To oznacza, że ceny uprawnień CO2 bardzo mocno wpływają na ceny energii. Polska energetyka konwencjonalna korzystała ze stale malejącej liczby darmowych uprawnień do emisji. W przyszłym roku system ten zostanie wygaszony, a to oznacza, że trzeba będzie ponosić koszty drożejących pozwoleń.
Co dodatkowo może martwić, poziom konkurencyjności w tym zakresie, na tle sąsiadów, według ekspertów IJ, spada. W Polsce w lipcu br. koszt 1 MWh wynosił dla dużego odbiorcy około 69 EUR, w Czechach 57 EUR, a w Niemczech, przy uwzględnieniu rekompensaty, tylko 38 EUR – przekazano.
Najsilniej wzrosty cen energii odczuwać będą sektory: chemiczny hutniczy, przemysł elektromaszynowy oraz w górnictwo. Jak wskazali eksperci, rosnące ceny energii w niełatwym położeniu stawiają sprzedawców energii: z jednej strony ceny, które oferują odbiorcom końcowym, muszą przenosić koszty energii wynikające z cen na rynku hurtowym, z drugiej muszą tak realizować politykę cenową, by nie doprowadzić do ucieczki przemysłu z Polski czy wręcz upadku niektórych gałęzi gospodarki.
W opinii Roszkowskiego, Polska potrzebuje zintegrowanego planu działań na rzecz energii i klimatu. Apelujemy o budowę nowego miksu energetycznego – zaznaczył, dodając, iż powinno znaleźć się w nim więcej energii pochodzącej z odnawialnych źródeł (OZE; proponuje głównie elektrownie offshorowe) i gazu.
Od 50 do 60% miksu opartego na OZE i gazie, z wygaszaniem węgla, będzie jakimś kierunkiem. Do tego powinny dojść źródła kogeneracyjne i taki miks, który doprowadzi Polskę do zrównania z unijną średnią emisyjności – tłumaczył.
Zauważył też, iż w Polsce nie ma szansy na powstanie elektrowni atomowej. Wybudowanie dwóch bloków po 2400 MW za 70 mld zł przy obecnej wartości polskiej elektroenergetyki szacowanej na około 30 mld zł, jest fizycznie niemożliwe – wyjaśnił. Z kolei plany budowy bloku węglowego w elektrowni w Ostrołęce uznał za kuriozalne.
Mamy trwałą zapaść w sektorze, który dotyka 47% naszego wytwarzania, czyli w sektorze węgla kamiennego – mówił. Cena tony węgla jest na poziomie 100 USD, my wydobywamy po 87 USD, lecz nie jesteśmy w stanie go przewieźć; skandalicznie wysoko rośnie import. Dodał też, że jeśli zbudujemy instalację na węgiel kamienny, którego nie mamy, to de facto robimy transfer na teren Federacji Rosyjskiej. Import z Rosji wzrósł, według wrześniowych danych, dwukrotnie.
Przeczytaj także: Porażka październikowych aukcji rynku mocy. URE stawia diagnozę
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.