29 maja 2020 r. doszło do wycieku oleju napędowego w elektrowni w Norylsku, mieście położonym w Zachodniej Syberii. Około 21 tys. m3 paliwa rozlało się, spływając m.in. do rzeki. Przedostało się także przez ustawione zapory.
Fot. morspas.com
- Olej napędowy pokrył powierzchnię 180 tys. m2
- Po zniszczeniu zbiornika paliwo rozlało się w kilka minut
- Oczyszczanie terenu zajmie wiele miesięcy
Olej wyciekł błyskawicznie
Do zdarzenia doszło w elektrowni nr 3 należącej do spółek energetycznych Norilsk i Taimyr z grupy Norilsk Nickel. Po zatonięciu betonowego fundamentu zbiornika paliwa, ten zawalił się, a wyciekające paliwo (21 tys. m3) pokryło powierzchnię 180 tys. m2, przedostając się do rzeki i zanieczyszczając środowisko. Oczyszczaniem terenu zajmowało się około 500 osób wspomaganych przez 70 pojazdów – zlokalizowano wyciek i częściowo ograniczono rozprzestrzenianie oleju – informuje agencja TASS.
Z kolei Novaya Gazeta informuje, że paliwo wyciekło z uszkodzonego zbiornika w ciągu kilku minut. Tak szybko, że zapadł się jego dach. Co więcej, zbiornik przeszedł remont w 2016 r., ale od tego czasu nie został przetestowany, więc powinien być wyłączony z eksploatacji. Natomiast według raportów rocznych z kontroli produkcji, wciąż pozostawał w naprawie.
Fot. Model Club/Facebook
Chaos informacyjny
Paliwo przedostało się do rzeki Ambarnaja i stamtąd do jeziora Piasino, a także do Oceanu Arktycznego. Skala katastrofy wynika z zaniedbań urzędników, którzy podjęli działania dopiero dwa dni po zdarzeniu z 29 maja br., a informacje o wycieku docierały poprzez media społecznościowe, gdzie zamieszczano zdjęcia i filmy pokazujące czerwoną, skażoną wodę w rzece. 3 czerwca br. prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił w Norylsku stan wyjątkowy.
Skażone środowisko
Sytuacja jest bardzo groźna, ponieważ olej napędowy to substancja bardziej toksyczna od ropy naftowej. Choć władze informowały o powstrzymaniu dalszego rozlewu oleju, według warsawinstitute.org, w ciągu tygodnia udało się zebrać jedynie 2% rozlanego paliwa. Ambarnaya jest otoczona mokradłami i tundrą, więc jej oczyszczanie będzie niezwykle trudne i może potrwać kilka miesięcy, a negatywne skutki dla środowiska będą manifestować się jeszcze przez dziesiątki lat. Wyciekający olej dryfował na rzece około 12 km od miejsca wypadku.
Aleksiej Kniznikow, ekspert z World Wildlife Fund, powiedział agencji prasowej AFP, że wypadek uważany jest za drugi co do wielkości we współczesnej historii Rosji.
Przeczytaj także: PGNiG: koniec testów na złożu Paproć
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.