Wykorzystanie tych pieniędzy może się okazać kłopotliwe. UE stawia bowiem warunek: pieniądze, które pochodzą z tegorocznego budżetu, muszą być wydane do końca 2010 r. Taki zapis zaproponowała Komisja na żądanie Niemców, którzy argumentowali, że jeśli pieniądze nie zostaną wydane szybko - to nie wesprą gospodarki w kryzysie. Jak czytamy w dzienniku, data 2010 r. to kłopot dla Polski. Budowa gazoportu nawet się nie zaczęła. Również gazociąg Skanled w tej chwili jest tylko wstępnym projektem.

Nie wiadomo także, czy wydane zostaną pieniądze na interkonektor ze Słowacją. Projekt pojawił się na liście w ostatniej chwili, Polscy i słowaccy ministrowie nie ukrywali, że... nie zabiegali o niego i nie wiedzą, skąd się tam wziął. A mimo to w ostatecznej wersji listy kwota na niego została jeszcze zwiększona z 20 do 30 mln EUR! Mało prawdopodobne jest także wybudowanie farm wiatrowych na Bałtyku - podłączanie elektrowni wiatrowych o dużej mocy do przestarzałych polskich sieci energetycznych jest dziś praktycznie niemożliwe - najpierw należy zainwestować miliardy złotych w sieci - wyjaśnia "GW".

Na liście projektów energetycznych, które dostaną dofinansowanie z budżetu UE, jest łącznik elektroenergetyczny Litwy (albo Łotwy) ze Szwecją poprowadzony po dnie Bałtyku. Dostanie 175 mln euro. Na listę trafiły też instalacje wychwytywania CO2 w Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, we Włoszech, Francji, interkonektory gazowe i elektryczne, farmy wiatrowe w kilku krajach. Węgry mają dostać 200 mln EUR na prace nad gazociągiem Nabucco. Ale - tak jak w przypadku polskiego gazoportu - projekt jest dopiero w planach.