Duży wpływ na zainteresowanie budową polskiej elektrowni atomowej będzie miał fakt, że obecnie wiele krajów odchodzi od energetyki jądrowej, dlatego firmy muszą intensywnie szukać kontraktów, aby poradzić sobie na stale kurczącym się rynku. Zdaniem specjalistów walka o polski kontrakt rozegra się pomiędzy trzema światowymi graczami: francuską firmą Areva, amerykańską Westinghouse oraz amerykańsko-japońską GE Hitachi. Najprawdopodobniej swoich sił spróbują również dostawcy z Korei i Chin, ale ich szanse są raczej niewielkie.  

Trzej najważniejsi gracze mają do zaoferowania najnowocześniejsze technologie. Francuska Areva zaproponuje wodny reaktor ciśnieniowy (EPR) o mocy 1650 MW. Nie działa jeszcze żadna tego typu jednostka, ale cztery są w budowie. Westinghouse ma w ofercie reaktor AP 1000 o mocy 1100 MW – cztery tego typu są budowane w chińskich elektrowniach. GE Hitachi może zaproponować jeden z dwóch reaktorów: ABWR (1350 MW) i ESBWR (około 1600 MW). Co ważne, oba gwarantują wysoki poziom bezpieczeństwa, ESBWR ma najniższe ryzyko awarii rdzenia ze wszystkich reaktorów lekkowodnych dostępnych na rynku światowym, natomiast ABWR zajmuje drugie miejsce.

Wszyscy dostawcy będą musieli wziąć pod uwagę wymaganiach finansowe PGE, która zakłada, że budowa 1000 MW mocy nie przekroczy 3,5 mld EUR. Przetarg na dostawcę zostanie ogłoszony pod koniec roku, a jego rozstrzygnięcie ma potrwać kilkanaście miesięcy. Podpisanie umowy planuje się w 2013 r. Na energię z elektrowni jądrowej przyjdzie nam poczekać do 2020 r.