Zgodnie z projektem Nowego Prawa Energetycznego do 2020 r. każdy odbiorca energii w Polsce będzie miał zainstalowany inteligentny licznik energii. Wdrożenie tych urządzeń to koszt w skali kraju wynoszący od 7,8 do ponad 10,2 mld zł. Jak uważają eksperci z firmy doradczej Ernst & Young, obecnie trudno powiedzieć czy inwestycja się opłaci.
Fot. inzynieria.com
W związku z wdrożeniem inteligentnego opomiarowania dystrybutorzy energii poniosą duże koszty, które przeniosą na odbiorców, co wpłynie na ceny prądu. Nadal jednak nie wiadomo czy inwestycja ta będzie się opłacać. Nikt w Polsce nie wykonał „pilotażu wdrożenia inteligentnych liczników połączonego z programami bodźcowymi do redukcji zużycia energii czy programami zarządzania popytem. (…)
Nie przeprowadzono również analizy opłacalności wdrożenia inteligentnych liczników na masową skalę z uwzględnieniem perspektywy całej polskiej gospodarki. Czas trwania projektów pilotażowych to minimum pół roku, co oznacza, że takie działania należałoby podjąć w Polsce bezzwłocznie” – informuje Ernst & Young.
Zdaniem firmy doradczej autorzy projektu Nowego Prawa Energetycznego twierdzą, że dzięki wprowadzeniu inteligentnych liczników odbiorcy energii elektrycznej zaoszczędzą około 4,8 mld zł.
„Według założeń projektu stanie się tak dzięki wyzwoleniu u odbiorców zachowań dążących do efektywnego wykorzystania energii oraz ograniczeniu szczytowego zapotrzebowania na energię w ciągu doby. Problem w tym, że nikt nie zweryfikował poprzez wdrożenia pilotażowe, czy polscy odbiorcy w istocie zmienią swoje zachowania tak, jak oczekują tego decydenci” – komentuje Ernst & Young.
Co ważne, przeprowadzone dotychczas w naszym kraju analizy korzyści z wdrożenia inteligentnych sieci opierają się wyłącznie na założeniach teoretycznych oraz na doświadczeniach z wdrożeń pilotażowych na zagranicznych rynkach, których nie można wprost porównać do rynku polskiego.
„Nasz rynek charakteryzuje się znacznie niższym zużyciem energii elektrycznej na odbiorcę w porównaniu do Europy Zachodniej, nie mówiąc już o Skandynawii czy Ameryce Północnej, gdzie zużycie jest nawet 7-krotnie wyższe. Oznacza to, że potencjał redukcji zużycia jest u nas niższy. Ponadto charakter urządzeń w przeciętnym gospodarstwie domowym w Polsce różni się od tego w krajach przytoczonych powyżej.
Przykładem może być rynek kalifornijski, gdzie odbiorcy korzystają z bardzo energochłonnych klimatyzatorów. Czy rynek norweski, gdzie popularne jest ogrzewanie elektryczne. Tam przy odpowiednio większej konsumpcji energii nikt nie kwestionuje korzyści płynących z wdrożenia inteligentnych urządzeń pomiarowych. Nie powinniśmy się jednak kierować doświadczeniami Norwegów czy Amerykanów, lecz przetestować inteligentne rozwiązania w naszych domach” - uważają doradcy.
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.