Cały czas jednak trwały dyskusje na temat tego, czy Polska udźwignie ciężar programu atomowego i wydobycia gazu z pokładów łupkowych realizowanych równocześnie. Za wybudowanie elektrowni odpowiedzialna jest Polska Grupa Energetyczna. Pierwsza siłownia miała być uruchomiona w roku 2024, a wkrótce potem druga. Łączna ich moc szacowana jest na 6000 MW. Oddanie do eksploatacji pierwszego bloku było już kilkakrotnie przenoszone w czasie, a ten ostatnio podawany termin również się zmieni, jeśli weźmie się pod uwagę cytowaną wypowiedź premiera. 

Budowę elektrowni atomowej forsowano jako źródło taniej energii. Ta owszem, jest tania, jeśli kraj posiada już taką siłownię. Dla Polski to jednak ogromne wyzwanie i nadal nikt nie odpowiedział na pytanie, skąd realnie weźmie na to pieniądze. Jako koszt inwestycji podaje się nawet kwotę około 50 mld zł. 

W ramach realizacji programu atomowego powołano spółki PGE Energia Jądrowa i PGE EJ1. Prowadzą one prace przygotowawcze, na które co roku wydawane są miliony złotych. Przygotowano lokalizację dla siłowni - Żarnowiec - obszar o powierzchni 113 ha. Zawarto też umowę z firmą WorleyParsons, która ma wykonać badania środowiskowe i lokalizacyjne za ponad 250 mln zł.

Jakkolwiek kondycja finansowa PGE na tle innych tego typu firm europejskich jest całkiem dobra, to spółki nie stać na udźwignięcie kosztu inwestycji. Nawet posiadając zdolność do pozyskania wysokich kredytów, będzie miała problemy ze spłatą zobowiązań. Udział w kosztach mają też mieć inne wielkie krajowe koncerny, jak: KGHM, Tauron i Enea. Podpisały nawet list intencyjny ws. uczestnictwa w przygotowaniu, budowie i eksploatacji elektrowni jądrowej. List jednak „wygasł” z końcem marca i nie określono zasad, na jakich spółki miałyby współpracować.