Wielka Brytania, kojarzona zazwyczaj z pogodą deszczową, doświadczyła w ubiegłym tygodniu klęski urodzaju przez inny z żywiołów. Kilka wietrznych dni wystarczyło, by ceny energii elektrycznej drastycznie spadły. Podobny problem z OZE ma Chile - panele słoneczne generują ogromne ilości prądu.
Fot. Shutterstock
Farmy wiatrowe w Wielkiej Brytanii produkowały w ostatnich dniach tak duże ilości energii elektrycznej, że 7 czerwca jej cena spadła poniżej zera na najdłuższy okres w historii kraju - aż na kilka godzin. Dla porównania, poprzednio taka sytuacja zdarzyła się w dwukrotnie w ciągu jednego dnia w marcu tego roku, ale jedynie na krótką chwilę.
Nie tylko Brytyjczycy cierpią z powodu nadmiaru energii elektrycznej, taki sam problem pojawia się też na przykład w Danii - jednak ten kraj może pozbyć się nadwyżki poprzez sprzedaż prądu swoim sąsiadom.
Dużo większy kłopot można zaobserwować na innym kontynencie. Chile, pod dyktando prezydent Michelle Bachelet, rozwija bardzo dynamicznie sektor zielonej energii, ze szczególnym uwzględnieniem wykorzystania paneli słonecznych; tylko w zeszłym roku dodało 371 MW do siatki energetycznej. Problemem jest jednak to, że wzrost potencjału energetycznego nie idzie w parze z rozwojem odpowiedniej infrastruktury - w części kraju można zaobserwować zatem nadwyżki, a w niektóych regionach dostaw prądu brakuje. Jest to spowodowane tym, że nie istnieje w Chile jedna, państwowa siatka energetyczna, ale dwie - północna i centralna. Efektywność tej drugiej sieci (o mocy 770 MW) prowadzi do wielokrotnie obserwowanych w ciągu roku spadków cen i nadwyżek energii. Istniejąca infrastruktura nie pozwala na racjonalne rozdzielenie zasobów.
W planach jest połączenie sieci 3 tys. km linii energetycznych, które rozprowadzą nadwyżki energii i pozwolą na ustabilizowanie cen. Ponadto, powstaną 753 km dodatkowych linii, biegnących w terenach do tej pory nieobjętych siecią centralną.
Czy to koniec kłopotów chilijskich dostawców prądu?
Niekoniecznie. Potencjał energetyczny kraju zwiększy się w tym roku o kolejne 1,4 GW. Prawdopodobnym jest, iż producenci i inni przedsiębiorcy nie będą chcieli angażować się w projekty energetyczne, z obawy o stale malejące zyski.
Co mogłoby pomóc zarówno europejskim, jak i światowym zarządcom zielonych elektrowni?
Najbardziej niepokojące w przypadku pozyskiwania energii z wiatru lub słońca są bezwietrzne i pochmurne dni oraz oczywisty brak możliwości kontroli warunków pogodowych. Jednak w praktyce widać, jak bolesne dla inwestorów i producentów może być również pozyskanie zasobów w nadmiernej ilości. Perfekcyjnym rozwiązaniem tego problemu byłoby rozwinięcie umiejętności długofalowego przechowywania energii, lecz aktualnie nie jest to jeszcze technicznie możliwe.
Przeczytaj także: Elektrownia atomowa zagrożeniem dla rozwoju OZE?
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.