Zdaniem „Dziennika Gazety Prawnej” ws. budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej zostanie utworzone przymierze na wzór zawiązanego 4 lipca br. sojuszu łupkowego. Za realizację inwestycji odpowiedzialna jest PGE, która potrzebuje od 35 do 38 mld zł na sfinansowanie budowy siłowni do 2025 r. Jednak na wykonanie wszystkich zaplanowanych w strategii przedsięwzięć musi w tym czasie zgromadzić minimum 146 mld zł. To już może nastręczyć spore trudności finansowe.

Jak ustalił „DGP”, udziałem w polskim programie jądrowym poważnie zainteresowany jest Tauron. „Nasza strategia przewiduje posiadanie źródeł jądrowych w miksie paliwowym do 2025 r.” – zaznacza Joanna Schmid, wiceprezes Tauronu. Obecnie spółka w 90% produkuje energię z węgla, jednak musi zdywersyfikować źródła mocy, choćby poprzez pozyskanie około 800 MW z atomu, czyli co najmniej 25% pierwszej elektrowni PGE. W przypadku takiego przydziału Tauron musiałby dołożyć do budowy siłowni co najmniej 9,5 mld zł.

Jeśli Tauron wejdzie w program jądrowy, wówczas do sojuszu przystąpić musiałby także KGHM. „Jeśli wynegocjujemy warunki, które spełnią oczekiwania KGHM, nie wykluczam naszego udziału w tym projekcie” – zapowiedział Herbert Wirth, prezes KGHM.

Nieoficjalnie wiadomo, że łączeniu sił przy tak strategicznej inwestycji sprzyja resort skarbu. „Decyzje o ewentualnym udziale w projekcie będą decyzjami biznesowymi. O ile wspólny program będzie realizowany przez grupę podmiotów, minister skarbu jako akcjonariusz uczestników takiego projektu oczekuje efektu synergii” – poinformowało biuro prasowe resortu.

Zdaniem ekspertów pierwsze duże nakłady na budowę reaktorów trzeba będzie  ponosić dopiero za 6 – 7 lat, co mocno utrudnia podjęcie decyzji o wejściu w projekt. Teraz nie wiadomo bowiem, jak wtedy będą się kształtować m.in. ceny uprawnień do emisji CO2 i ceny węgla, od których zależy opłacalność kosztownej energetyki jądrowej. Mówi się nawet, że budowa atomowego sojuszu może potrwać nawet dwa lata.