W komunikacie Państwowa Agencja Atomistyki podała: „W dniu 3 grudnia 2014 r. media poinformowały o incydencie w ukraińskiej elektrowni jądrowej Zaporoże znajdującej się około 700 km od granic Polski. Z informacji, jakie od ukraińskiego dozoru jądrowego otrzymała Państwowa Agencja Atomistyki wynika, że 28.11.2014 r. wystąpiły problemy w części elektrycznej turbozespołu bloku III, który musiał zostać wyłączony (spowodowało to konieczność wyłączenia całego bloku – a więc i reaktora). Incydentowi takiemu nie towarzyszy żadne uwolnienie do środowiska substancji promieniotwórczych. W związku z tym brak jest jakiegokolwiek zagrożenia radiacyjnego na terenie elektrowni jądrowej, jak i poza nią, a  tym bardziej dla mieszkańców Polski – ponieważ nie było to zdarzenie radiacyjne”.

Władze Ukrainy również uspokajają. Podają, że w elektrowni zepsuł się tylko element reaktora. Wg  międzynarodowej klasyfikacji INES (Międzynarodowa skala zdarzeń jądrowych i radiologicznych) tego typu awaria jest kwalifikowana jako zerowa, nie mająca znaczenia dla bezpieczeństwa.

Tymczasem wyłączenie reaktora stanowi poważny problem w dostawach prądu w niektórych rejonach Ukrainy. Są też trudności z produkcją energii w elektrowniach konwencjonalnych, ponieważ kraj został odcięty od dostaw węgla z Zagłębia Donieckiego.