Dzięki szybko rosnącym nakładom Chiny już teraz znalazły się na pierwszym miejscu na świecie pod względem łącznej mocy wytwarzanej z odnawialnych źródeł. Zawdzięczają to przede wszystkim największemu na świecie potencjałowi istniejących hydroelektrowni oraz piątej największej ilości farm wiatrowych.

W 2006 roku około 16 proc. energii elektrycznej w Chinach pochodziło z ekologicznych źródeł. Do 2020 roku udział ten ma zwiększyć się do niemal jednej czwartej. Aby osiągnąć ten cel Chiny muszą wydać łącznie 398 mld dol., czyli 33 mld dol. rocznie. W obliczu tych wyzwań, zeszłoroczne 12 mld dol. to wciąż niewiele, jednak kwota ta powinna sukcesywnie rosnąć.

Co skłania Chiny do znacznego zwiększania nakładów na energię odnawialną? Według twórców raportu chińskie władze uznały, że realizacja zachodniego modelu industrializacji jest niemożliwa do utrzymania. „Chiny doświadczają tych samych problemów, co zachodnie państwa w okresie gwałtownego wzrostu – zanieczyszczenie, degradacja środowiska i wyczerpywanie surowców” uważa współautorka raportu Wu Changhua, szef The Climate Group w Pekinie.

W Chinach nadal trzy czwarte energii wytwarzane jest w elektrowniach opalanych węglem, co jest jedną z głównych przyczyn, które sprawiły, że kraj ten zastąpił Stany Zjednoczone na pozycji największego producenta gazów cieplarnianych. „Biorąc pod uwagę całkowitą emisję, Chiny już są największym na świecie emitentem. To powszechnie dostępna informacja, nawet chiński rząd już temu nie zaprzecza” stwierdza Wu. Jednak w ujęciu per capita Chiny nadal są daleko za Stanami Zjednoczonymi – gdyby przeciętny Chińczyk produkował tyle gazów cieplarnianych, co przeciętny mieszkaniec USA, ich światowa emisja podwoiłaby się.