• Morskie wiatry w Kalifornii są najsilniejsze w szczycie zapotrzebowania na energię
  • Elektrownie słoneczne w tym czasie już nie produkują elektryczności
  • Stan chce do 2045 r. czerpać całą energię elektryczną ze źródeł odnawialnych

Ambitne plany

Kalifornijski plan zakłada, że do 2030 r. 60% energii elektrycznej będzie wytwarzane przez OZE, w 2045 r. ma to być już 100%. Jednak wyzwaniem przy pełnym przejściu na czystą energetykę jest zrównoważenie produkcji z popytem. Stan ma już dużą moc w elektrowniach słonecznych, u których jednak szczyt wytwarzania przypada na środek dnia, a kończy się, gdy zachodzi słońce. Natomiast konsumpcja największa jest wieczorem, po powrotach ludzi z pracy.

Dlatego energia słoneczne nie jest w stanie zaspokoić potrzeb – nie ma wciąż możliwości magazynowania elektryczności z tego źródła na masową skalę. Potrzebne są inne rozwiązania.


Silne wiatry w szczycie zapotrzebowania

Zespół naukowców z Cal Poly wykazał, że wiatry na morzu są najsilniejsze, gdy zapotrzebowanie jest największe – ta metoda produkcji jest idealnym kandydatem by uzupełnić w odpowiednim czasie produkcję z elektrowni słonecznych i lądowych farm wiatrowych.

Możliwość zrównoważenia popytu potencjalną produkcją morskiej energii wiatrowej podkreśla ważną rolę, jaką morska energia wiatrowa może odegrać w realizacji ambitnych celów Kalifornii w zakresie energetyki odnawialnej – powiedziała Yi-Hui Wang, kierowniczka zespołu badawczego.

Dodatkowy argumentem za tym rozwiązaniem jest fakt, ze wiatry przybrzeżne osiągają swój szczyt podczas gorących letnich miesięcy, kiedy zużycie energii jest największe z powodu masowego używania klimatyzacji. Poza tym morskie wiatry są bardziej stabilne od wiejących na lądzie, nie wpływają też na komfort lokalnej społeczności i środowisko lądowe.

Jakie farmy morskie?

Jednak klasyczne morskie farmy stawiane są w pobliżu wybrzeży, na niewielkich głębokościach, a najlepsze warunki wiatrowe panują na dalszych odległościach od brzegów, gdzie jest znacznie głębiej. Dlatego naukowcy wskazują na pływające morskie farmy wiatrowe, które można zakotwić nawet na kilkusetmetrowych głębinach. Takie rozwiązania na niewielką skalę działają w Europie, ale Korea Południowa planuje instalację takich turbin na znacznie większą – pływające elektrownie o mocy rzędu 500 MW.

Zespół badaczy uważa, że pływające farmy morskie to już sprawdzona technologia, a jedna turbina może pokryć potrzeby 10 tys. domów.

Wstępne plany rozwoju energetyki morskiej

Na razie Biuro Zarządzania Energetyką Oceaniczną (ang. Bureau of Ocean Energy Management) rozważa lokalizację pierwszej farmy morskiej w pobliżu środkowego wybrzeża (Central Coast), wskazało też jego obszary pod inwestycje. Badanie Cal Poly pomoże w planowaniu rozwoju morskiej energetyki wiatrowej z uwzględnieniem czynników ekonomicznych, kulturowych i środowiskowych.

Farmy mają nie zaburzać środowiska morskiego i gospodarki – będą stawiane poza obszarami łowisk czy aktywności wielorybów i ptaków morskich. Zespół Cal Poly zamierza oszacować możliwą liczbę elektrowni wiatrowych na morzu, ich potencjalną produkcję i wpływ na lokalną gospodarkę hrabstwa San Luis Obispo położone w połowie drogi między Los Angeles i San Francisco na środkowym wybrzeżu.

Przeczytaj także: Holandia: rosną kolejne morskie farmy wiatrowe