Zasadniczym celem prowadzonych rozmów jest kwestia zwiększenia dostaw gazu z Rosji 2010 r. To z kolei wymaga, by zostały uzupełnione dostawy surowca po wygaśnięciu w grudniu kontraktu z rosyjsko-ukraińskim RosUkrEnergo (RUE).
Od roku 2006 spółka ta dostarczała do Polski rocznie 2,3 m mld3 gazu ziemnego. Jednak od początku tego roku RUE nie wywiązywała się z dostaw do naszego kraju, gdyż przestała brać udział w sprzedaży gazu między Rosją a Ukrainą.

Jakkolwiek z początkiem czerwca został podpisany pomiędzy Gazpromem i PGNiG krótkoterminowy kontrakt na dostawę dodatkowego miliarda m3 gazu w roku bieżącym, to dalej nie są zagwarantowane dostawy po 2010 r.

Strona rosyjska nalega, aby dostawy zostały objęte porozumieniem międzyrządowym obu krajów na podstawie aneksu do umowy roku 1993, dotyczącego dostaw surowca do 2022 r. To na jego podstawie w ciągu roku odbieramy około 7 mld m3 gazu. Natomiast bezpieczeństwo energetyczne zapewnić nam może dostawa 8-9 mld m3 gazu rocznie.

"Brak kompromisu wskazuje na potrzebę rozważenia też działań o charakterze kryzysowym, bo może być tak, że od początku roku będzie problem ze zbilansowaniem dostaw gazu" - PAP cytuje słowa wiceministra Pawlaka.
Problem jest o tyle poważny, że o ile od 2014 r. mamy otrzymywać gaz z Kataru, to jednak przez lata 2010-2013 może nam zabraknąć surowca, jeśli nie dojdzie do porozumienia ze stroną rosyjską.

Strona polska nie chce się zgodzić na rosyjskie żądania dotyczące m.in. obniżenia polskich stawek tranzytowych oraz przywrócenia struktury udziałów w EuroPolGazie pomiędzy PGNiG a Gazpromem, jaka panowała w latach 90-tych, tj. 50 na 50%.