Jak zaznacza jednak unijny komisarz ds. ochrony środowiska, Stavros Dimas taka decyzja sądu wcale nie oznacza, że Polska otrzyma więcej uprawnień. Informuje on, że nie możliwości rozdziału uprawnień na podstawie początkowego planu opracowanego przez Polskę, który przewidywał prawa do emisji 284 mln t szkodliwych substancji.

Dimas jest przekonany, że Polska powinna złożyć do KE zmodyfikowany plan. W kolejnej ocenie KE ma się oprzeć na najlepszych dostępnych danych tj. wielkościach rzeczywistej emisji CO2 w latach 2005-08.

Komisarz jest przekonany, że biorąc pod uwagę te dane i nowy wniosek złożony przez Polskę, różnica w liczbie przyznanych pozwoleń wcale nie powinna się pojawić, ponieważ rzeczywiste emisje są zbieżne z poziomem wyznaczonym przez Komisję.

Jak pisze "Rzeczpospolita", Komisja Europejska chce wykorzystać nową sytuację spowodowaną przez kryzys, gdzie zmianie uległy prognozy gospodarcze, jakie są podstawą do wyznaczania limitu emisji. W konsekwencji ilość potrzebnych pozwoleń w latach 2008-12 od wartości, jaką KE oceniała biorąc pod uwagę polski plan rozdziału emisji na podstawie danych z 2005 roku.

To powoduje, że Polska wcale nie musi wygrać mimo sprzyjającego werdyktu sądu i może on mieć jedynie znaczenie prestiżowe.