Brak takiego badania dyskwalifikuje firmy na wstępie. Największy problem polega na tym, że przepisy zmieniły się przed ogłoszeniem ostatniego konkursu na dotacje z UE, czyli wtedy, gdy sporo firm nie rozpoczęło tzw. badań wiatrowości lub prowadzi je od kilku miesięcy. Wszyscy, którzy nie zdążą z realizacją zadań, nie mają szans na uczestnictwo w tegorocznych konkursach i muszą czekać do przyszłego roku.

Eksperci są zdania, że sam pomysł polegający na dostarczaniu przez firmy wyników badań siły wiatru jest dobry, gdyż na tej podstawie można ocenić efektywność instalacji, jednak czas, kiedy został wprowadzony, jest bardzo szkodliwy dla wielu firm.

Założenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego w tej kwestii jest takie, by możliwy był łatwiejszy wybór najbardziej efektywnych projektów. Ponadto taka zmiana prawna znacznie ograniczy ilość składanych wniosków o dofinansowanie.
W kwietniowym konkursie budżet wyniósł blisko 750 mln zł, a zainteresowanych firm było tyle, że złożyły one wnioski na łączną kwotę 3,1 mld zł. W ostatnim tegorocznym konkursie będzie do rozdysponowania około 550 mln zł.