Wykonana w 2015 r. przez Stowarzyszenie Metropolia Krakowska inwentaryzacja kotłów i pieców na paliwa stałe wykazała, że w krakowskim obwarzanku jest około 48 500 kopciuchów. W ubiegłym roku wymieniono zaledwie 1735 z nich. To wynik prawie dwa razy lepszy niż w 2017 r., ale powodów do radości jednak nie ma, bo oznacza wzrost z… 1,9 na 3,6% całości – mówi Natalia Matyasik z KAS.

Tymczasem zgodnie z założeniami uchwały antysmogowej, która obowiązuje w regionie, kopciuchy mają zniknąć z małopolskich budynków za siedem lat (bezklasowe – d 2022 r., niespełniające wymogów klasy 5 emisyjności – do końca 2026 r.). Jak wynika z analiz KAS, większość osób nie wie, że korzystanie z nieekologicznych palenisk będzie wkrótce nielegalne.


Kłopoty są nie tylko jeśli chodzi o wymiany kotłów. W większości gmin kuleją także kontrole palenisk – dodaje Matyasik, wskazując, że mogłyby brać przykład choćby z Igołomii-Wawrzeńczyc, gdzie władze zatrudniły osobę, która jest delegowana do prowadzenia kontroli kotłów. Dzięki temu obniżono koszty, a kontrole są – mówi przedstawicielka KAS.

Uchwała antysmogowa obowiązuje w Małopolsce od 1 lipca 2017 r. W województwie istnieje zakaz spalania najgorszej jakości węgla oraz biomasy i mokrego drewna w piecach i kominkach. Mieszkańcy są zobowiązani do wymiany kotła, jeśli nie spełnia on przynajmniej klasy 3 unijnych wymogów emisyjnych.

Przeczytaj także: Smog w Krakowie: zakaz palenia obejmie także grille?