Globalne zużycie ropy w roku ubiegłym wyniosło 84,93 mln baryłek dziennie, jak podała Międzynarodowa Agencja Energii (MAE), na której raport powołuje się dziennik Rzeczpospolita.

Przewiduje się, że na zwiększone zapotrzebowanie na surowiec będą odpowiadać kraje, które nie należą do OPEC, a wśród nich zwłaszcza Rosji. Kraje te wyprodukują więcej o około 220 tys. baryłek dziennie ropy naftowej. Taką sytuację umożliwi zwiększone wydobycie w takich krajach, jak Norwegia, Wielka Brytania czy Meksyk. Równocześnie też spadną zapasy surowca (nawet do 29,1 mln baryłek).

Na wczorajszej giełdzie paliw w Londynie baryłka ropy Brent kosztowała poniżej 84 USD i była to cena niższa niż w ubiegłym tygodniu, kiedy za tę samą ropę płacono w szczycie po 87 USD. Analitycy zakładają, że ceny nie będą spadać i powinny oscylować w granicach 80 - 90 USD za baryłkę.

Państwa OPEC obawiają się wzrostu cen do 100 USD za baryłkę, co miałoby bardzo zły wpływ na rosnący PKB. Jeśli jednak tak się stanie, będą próbowali wpłynąć na ceny odpowiednimi wypowiedziami. Obecnie obniża się wydobycie w OPEC, a przyczyną takiej sytuacji jest konflikt iracki.