Do dwóch największych wycieków w delcie Nilu doszło w 2008 r. Trzy dekady to minimalny czas, który trzeba przeznaczyć na usuwanie zanieczyszczeń. Ropa w tym rejonie wydobywana jest od półwiecza, ale brak kontroli i właściwych restrykcji prawnych powoduje postępującą dewastację i bezkarność nastawionych na zyski firm wydobywczych.

Największe szkody występują w regionie Ogoniland, gdzie mieszkańcy nie mają innego wyjścia, jak pić bardzo zanieczyszczoną szkodliwymi dla zdrowia substancjami wodę. W raporcie ONZ powołano się m.in. na dane mówiące o tym, że w jednej z wiosek zanotowano tak wysokie skażenie wody, że dopuszczalna ilość benzenu została przekroczona 900 razy.

W 2008 r. wystąpiły dwa największe wycieki, jednak w okresie od 1970 do 2000 w sumie doszło w regionie do ponad 7 tys. wycieków.

Specjaliści z ONZ sugerują, by rząd Nigerii wraz z firmami wydobywczymi utworzył fundusz z kapitałem początkowym 1 mld USD. Pieniądze te miałyby być wydawane na wieloletnią walkę z zanieczyszczeniami w rejonie delty Nigru. Na razie ani nigeryjski rząd ani firmy wydobywające ropę nie skomentowały rewelacji ONZ.