Od kilku lat Wingas dostawał większość surowca z Rosji gazociągiem jamalskim przez Polskę. W ogóle utworzenie Wingasu w 1993 r. było związane z podpisaną w tym samym roku umową rządów Polski i Rosji o budowie gazociągu jamalskiego. Po wybudowaniu rury Nord Stream ta sytuacja ma się diametralnie zmienić.

Wingas jest głównym udziałowcem szykowanych już rurociągów OPAL i NEL, które przez Niemcy rozprowadzą po Europie gaz z bałtyckiej rury. Firma stanie się więc głównym kanałem tranzytu rosyjskiego gazu w Europie Środkowej.
W połowie roku Wingas urządził już konferencję w Warszawie, proponując Polsce budowę połączenie z rurą OPAL, czyli faktycznie podłączenie za pośrednictwem Niemiec do omijającego nas gazociągu Nord Stream.

W zamian za odstąpienie części udziałów Gazpromowi BASF dostał 25 proc. minus jedną zwykłą akcję spółki Gazpromu w Rosji, która będzie eksploatować złoża gazu Jużnorusskoje na Syberii. Zasoby tych pól starczyłyby dla Europy Zachodniej na ponad rok. Dodatkowo BASF dostał jedną uprzywilejowaną akcję syberyjskiej spółki, bez prawa głosu, ale z prawem do jednej dziesiątej zysków. Za dwa lata ze złóż Jużnorusskoje popłynie do 25 mld m sześc. gazu rocznie. BASF będzie miał prawo do jednej czwartej, ale bez prawa eksportu surowca, na który w Rosji monopol ma Gazprom.

Już na starcie Gazprom zrobi bajeczny interes na umowie z Niemcami - ocenia dziennik "Wiedomosti". Oprócz dodatkowych udziałów w jednej z największych sieci gazociągów w Niemczech rosyjski koncern dostał udziały w dwóch koncesjach na złoża w Libii i prawdopodobnie także gotówkę.
Rosjanie zaoszczędzili też na podatkach, bo BASF nie kupił udziałów w syberyjskich złożach bezpośrednio od Gazpromu, lecz od spółek gazowego koncernu w Niemczech i Holandii. Przepisy w tych krajach dają nawet pełne zwolnienie z podatku od sprzedaży strategicznych inwestycji. W Rosji Gazprom musiałby zapłacić ok. 300 mln dol. od transakcji - szacują "Wiedomosti".