„Już w ciągu 4-5 lat rosyjscy eksporterzy gazu zetkną się z ostrym wzrostem konkurencji we wszystkich krajach będących potencjalnymi importerami surowca z Rosji” - wskazują analitycy Sbierbanku. To nie jedyny problem rosyjskiego potentata gazowego. Od pewnego czasu tylko traci klientów. Aktualnie koncern dostarcza do Europy jedną czwartą surowca, jednak unijne przepisy zmusiły go do renegocjowania kontraktów i obniżki cen. Przyczyn spadających zysków koncernu jest kilka: kryzys w Europie, więcej gazu skroplonego (LNG) m.in. z Afryki i Bliskiego Wschodu oraz działania Brukseli wspierające konkurencję i wymuszające zmiany w warunkach dostaw. Innym zagrożeniem dla rosyjskiej spółki mogą być amerykańskie plany dotyczące sprzedaży gazu z łupków na całym świecie.

Po cichu mówi się, że okres dominacji Gazpromu w Europie dobiega końca. W ubiegłym roku spadło wydobycie i zużycie gazu w Rosji, a także eksport surowca. Akcje spółki tracą na wartości. Do tego Komisja Europejska wszczęła ws. spółki antymonopolowe dochodzenie.

Aby utrzymać pozycję na rynku Gazprom inwestuje w budowę kolejnych kosztownych gazociągów łączących Rosję z Zachodem, jak np. South Stream. W celu pozyskania środków na te cele wciąga do współpracy partnerów europejskich, którym będzie potem zależało na ich utrzymaniu i rentowności. Jednak zdaniem ekspertów przykład South Stream wskazuje, że dla Rosji ważniejsze niż cele ekonomiczne są cele geopolityczne. W obecnej sytuacji, biorąc pod uwagę sytuację w Europie oraz istniejące już gazociągi (m.in. Nord Stream, Jamał, Blue Stream) budowanie kolejnej rury jest zupełnie nieopłacalne.