Wkrótce po ogłoszeniu tego komunikatu okazało się, że kryzys finansowy coraz mocniej bije w Gazprom - głównego akcjonariusza Nord Stream. W ostatni piątek kurs akcji Gazpromu na moskiewskiej giełdzie RTS spadł prawie o 22 proc. Giełdowa wartość koncernu stopniała do 68,6 mld dol., tymczasem koszty budowy rury przez Bałtyk szacuje się na 20 mld dol. Powstała też dziura w budżecie Gazpromu na ten rok - ujawnił dziennik "Wiedomosti". Koncern zaplanował 2 mld dol. dochodów ze sprzedaży w ofercie publicznej akcji banku Gazprombank. Z powodu kryzysu oferty publicznej banku nie będzie ani w tym roku, ani w przyszłym.

Przedstawiciele Gazpromu nie komentują, skąd wezmą brakujące pieniądze, a pożyczyć obecnie 2 mld dol. byłoby wielką sztuką nawet dla Gazpromu.- uważają rosyjscy analitycy.
Nie ustają też protesty przeciwników Nord Stream w państwach skandynawskich. Dotąd konsorcjum nie przedstawiło kompletnej dokumentacji do oceny wpływu inwestycji na środowisko i nie spełniło warunków do wydania na nią zgody - uważają władze Szwecji. W październiku Nord Stream przekazało dokumenty o wpływie inwestycji na szwedzkich wodach. "Rząd chciał jednak otrzymać opracowanie prezentujące ekologiczne konsekwencje ułożenia rury na całym jej przebiegu od Rosji do Niemiec, jak też ocenę tras alternatywnych" - przypomina szwedzki minister ochrony środowiska.  Sztokholm już na początku roku zapowiedział, że dopóki Nord Stream nie złoży kompletnej dokumentacji, wniosek konsorcjum o zgodę na inwestycję nie będzie rozważany.