To riposta Kijowa na groźby Gazpromu, który od kilku tygodni zapowiadał, że bez spłaty długów nie podpisze nowego kontraktu i od stycznia zakręci kurek z gazem dla Ukrainy, komplikując przy tym tranzyt swojego surowca przez Ukrainę do Europy Zachodniej. Moskwa była pewna, że z powodu kryzysu finansowego Kijów nie ma pieniędzy na gazowe rachunki. - To jasne, że Ukraina nie zdoła zapłacić za dostawy gazu w listopadzie i grudniu - twierdził tydzień temu rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow. - Ukraińcy nie chcą płacić - jeszcze w poniedziałek mówił premier Rosji Władimir Putin.