Podjęcie takiego rozwiązania oznaczałoby, że przy wydawaniu zezwolenia nie uwzględniono naszych postulatów, dotyczących zabezpieczenia drożności szlaków wodnych na trasach do Szczecina i Świnoujścia.

PAP w depeszy powołuje się na informacje pozyskane przez "Nasz Dziennik", który odwołuje się do słów przedstawiciela BSH, który powiedział, że dla tego urzędu priorytetem w wydaniu zezwolenia na budowę nie było ułożenie rurociągu pod dnem Bałtyku. Równocześnie też nie wymagano poszukiwania innego rozwiązania, które nie stanowiłoby kolizji z naszą żeglugą.

Przedstawiciel BSH potwierdził, że Polska zgłosiła problem drożności tras wodnych i był on przez stronę niemiecką dyskutowany, jednak nie wpłynęło to na egzekwowanie od inwestora Nord Stream poszukiwania alternatywnego rozwiązania.

Przy aktualnym stanie portów i żeglugi budowa rurociągu bez jego zakopywania na dnie nie stanowi problemu. Ten jednak może się pojawić, jeśli porty zostaną rozbudowane do możliwości przyjmowania jednostek wodnych o większym zanurzeniu.