Na bazie podpisanych umów ma ruszyć budowa gazociągu TAPI (popieranego przez Stany Zjednoczone), którym gaz z Turkmenistanu będzie transportowany przez terytorium afgańskie do Pakistanu i Indii. O planowanym rurociągu już mówi się, jak o gazociągu pokoju czy dobrobytu.

TAPI o długości 1,7 tys. km będzie kosztować co najmniej 7,6 mld USD. Eksperci znający sytuację tego regionu z jednej strony wskazują na to, że jest to dobre posunięcie, które może przynieść wymierne korzyści, jednak z drugiej strony zwracają uwagę, że inwestycja jest obarczona sporym ryzykiem politycznym.

Dzięki tej inwestycji Turkmenistan zyska większą niezależność w stosunku do Gazpromu, bo od rozpadu ZSRR to właśnie rosyjski monopolista miał wyłączność na eksport turkmeńskiego gazu. Sytuacja zmieniła się dopiero 2,5 roku temu, kiedy uruchomiono gazociąg z Turkmenistanu do Chin. Z drugiej strony orientacja na kraje azjatyckie i kierowanie tam swoich zasobów powoduje, że mniejsze są szanse na przesył turkmeńskiego gazu do Europy, a to z kolei wpływa na fakt, że pozycja Gazpromu jeszcze bardziej się tu umacnia.