W piątek rano pod ziemią było około 160 osób. Z wizytą wybrał się do nich wojewoda śląski, Piotr Litwa, jednak nie udało mu się nakłonić górników do zaprzestania akcji protestacyjnej.

Górnicy i ich rodziny są zdeterminowani. Mówią, że nie zamierzają przerywać protestu i odchodzić z niczym, ponieważ zostali pozbawieni środków do życia.

Domagają się przedłużenia działania kopalni, wypłaty zaległych wynagrodzeń oraz uregulowania kwestii mieszkań zakładowych.

Tymczasem zarząd kopalni i jej właściciel – Katowicki Holding Węglowy nie zamierza przedłużać życia zakładu twierdząc, że działalność wydobywcza jest nieopłacalna, a kopalnia tonie w długach. Zdaniem górników pod ziemią są jeszcze spore zasoby węgla do wydobycia i nie rozumieją decyzji o likwidacji ostatniej w Sosnowcu kopalni.

Długi kopalni Kazimierz-Juliusz

Katowicki Holding Węglowy szacuje, że miesięczne straty sosnowieckiej kopalni to 2–3 mln zł. Ponadto zakład zalega pracownikom z wypłatą około 22 mln zł m.in. z tytułu odpraw emerytalnych czy barbórek. Łączne zadłużenie to około 100 mln zł.

Wojewoda śląski zapowiedział na przyszły tydzień spotkanie w Sosnowcu z wiceministrem gospodarki – Tomaszem Tomczykiewiczem. Ten uważa, że winę za stan zakładu ponosi poprzedni zarząd, który próbował „oszukać prawa ekonomii”. Nie dostarczał też rzetelnych raportów na temat sytuacji finansowej, dlatego teraz zamiast procedury likwidacyjnej mamy do czynienia z upadłością.

W sosnowieckim zakładzie zatrudnionych jest 1023 pracowników, z czego 751 pracuje na dole.