Jak podkreśla Alisdair McDonald, business leader odpowiedzialny za podwodne systemy zasilania i przetwarzania w GE Oil & Gas, „Mamy do czynienia z przełomową technologią”.

Twórcy nowatorskiego rozwiązania założyli umieszczenie na dnie morskim dużej części sprzętu, który obecnie instalowany jest na platformach. To pozwala na zmniejszenie kosztów kapitałowych i operacyjnych oraz na eliminację ryzyka związanego z przebywaniem personelu na pełnym morzu.

„Jak dotąd na dno morza udało się przenieść dwa etapy wydobycia surowców. Dzięki pierwszemu z nich, separacji podwodnej, zasoby surowej ropy naftowej zostają rozdzielone na produkty naftowe, gaz i wodę. Drugi, tak zwany boosting, pomaga wydobyć zasoby złoża na powierzchnię” – podaje GE. Pierwsze jednostki powstały dla spółki Statoil. Są one wykorzystywane na głębokości 340 m w odległości około 80 km od wybrzeży Norwegii.