Trwają rozmowy pomiędzy władzami Białorusi a przedstawicielami Rosji dotyczące cen gazu. Dotychczas nie udało się wypracować porozumienia.

Na razie nie doszliśmy do konkretnych decyzji, ale są kierunki, w których dialog będzie kontynuowany - poinformował 8 marca premier Białorusi Andrej Kabiakou.

Rosyjski minister podkreślił, że Mińsk powinien uregulować zaległe płatności za dostawę surowca w ramach obecnego kontraktu (31 maja wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew powiedział, że dług białoruskich odbiorców przekroczył 200 mln USD, zaś Nowak w połowie maja mówił o 125 mln USD za cztery miesiące). Minister dodał, że „trzeba szukać kompromisów” i że „rozmowy nie są zakończone”.

Walka o niższą cenę

Białoruś obecnie płaci około 130 USD za 1000 m3 gazu. Jak donoszą rosyjskie media Mińsk chce obniżyć cenę blisko dwukrotnie, czyli do 73 USD za 1000 m3. Jak zaznaczył 28 maja minister energetyki Rosji, obecna cena zostanie utrzymana.

Ukraina chce wznowić import rosyjskiego surowca

Ukraiński koncern Naftohaz zwrócił się do Gazpromu o wznowienie od lipca dostaw gazu na okres dziewięciu miesięcy: drugie półrocze br. i pierwszy kwartał roku 2017. Kraj ten nie importuje rosyjskiego surowca od listopada 2015 r., gdyż skupił się na dostawach z Zachodu. Naftohaz zastrzegł jednak, że warunkiem wznowienia zakupu będzie satysfakcjonująca cena.

Jak powiedział szef Gazpromu Aleksiej Miller, zmiana stanowiska Ukrainy jest zrozumiała, jeśli wziąć pod uwagę zmniejszenie się tzw. rewersu, czyli dostaw zwrotnych z państw unijnych (dobowy poziom tych dostaw zmalał w czerwcu w porównaniu z majem 6,4 raza, a w porównaniu z kwietniem - 16,8 raza).

Jeśli Gazprom się zgodzi na wniesienie czasowych zmian do istniejącego kontraktu i - w tym konkretnym przypadku - jeśli cena będzie niższa niż proponuje nam strona europejska, to z punktu widzenia minimalizacji wydatków użytkowników i po prostu zdrowego rozsądku słuszne będą zakupy tego gazu ze strony wschodniej - wyjaśnił prezes Naftohazu Andrij Kobolew.